23 maja 2009

Rozdział 15



Z samego rana, Selene napisała do Harry’ego list z prośbą o spotkanie. Z rozbawieniem patrzyła, jak się cieszy, że dostał jakiś list sowią pocztą. Sama Selene otrzymywała zbyt wielu takich wiadomości. Nie miała dziadków ani przyjaciół, z którymi mogłaby korespondować. Jedyną osobą był Czarny Pan, ale nikomu nie mogła się pochwalić, że dostąpiła tej łaski pisania do niego listów i otrzymywania odpowiedzi.

Harry natychmiast wysłał odpowiedź przez swoją śnieżną sowę, że bardzo chętnie spotka się z nią po lekcjach o godzinie 15:00 w Pokoju Życzeń.

- Nie możesz po prostu do niego podejść i spytać? – odezwała się Kareen, patrząc z niesmakiem na list od Harry’ego.

- Jego przyjaciele by mnie zabili – odparła Selene, obserwując po kolei Rona Weasley’a, Hermionę Granger i Ginny Weasley. – I tak już molestują mnie wzrokiem.



Po lekcjach, trochę przed 15:00, Selene wybrała się na spotkanie z Potterem, tak jak mu obiecała. Tuż przed Pokojem Życzeń, natknęła się na wałęsającego się Eryka Selwyna.

- Czego chcesz? – spytała wyniosłym tonem.

- Niczego – odpowiedział. – Ale skoro już się spotykamy… gdzie spędzasz Boże Narodzenie?

- A gdzie mam niby spędzać? – zapytała, zdziwiona tym pytaniem. – W Hogwarcie. Do świąt jeszcze dużo czasu.

- Kilka dni – zauważył natrętny Ślizgon. Selene zignorowała go. Przeszła trzy razy pod ścianą, a przed nią pojawiły się ładne, drewniane drzwi, którymi Selene czym prędzej weszła do Pokoju Życzeń, pozostawiając Selwyna na zewnątrz.

- Już jesteś – odezwał się Potter.

- Coś mnie zatrzymało – odparła Selene, siadając obok niego na kanapie.

- Chciałaś się ze mną widzieć… - zaczął nieśmiało Harry.

- Tak – przerwała mu Elin. – Słuchaj, czy jest ci coś wiadome o… olbrzymie Hagrida?

Harry przez chwilę miał głupią minę, ale natychmiast się uśmiechnął. Mimo tego i tak zawsze wydawał się jej żałosnym patałachem. Dziwiła się, że on nadal ma nadzieję, że coś wyjdzie z ich związku. Mógłby poruszyć niebo i ziemię, a ona i tak by się w nim nie mogła zakochać…

- To Graup – rzekł. – Jego młodszy brat. Niezdarny, ale wcale nie jest niebezpieczny.

Wiedząc to, Selene chciała jak najszybciej stąd wyjść i nie zwrócić tym samym na siebie podejrzeń. Wstała więc z kanapy, pocałowała Pottera w policzek i ruszyła do drzwi. Harry zrobił to samo.

- Już idziesz? – zapytał.

- Chciałam się tylko zobaczyć – wyjaśniła Elin. – A biorąc pod uwagę, że przyjaźnisz się z Hagridem… Wydało mi się podejrzane, a wiedziałam, że jesteś zbyt szlachetny, żeby wydać przyjaciela. Pomyślałam więc, że zapytam.

Odwróciła się na pięcie i otworzyła drzwi. Potter jednak dogonił ją i tam.

- Wczoraj nie było cię w szkole – odezwał się, gdy wyszli na zewnątrz. – Martwiłem się o ciebie.

- Byłam na weselu u kuzynki – skłamała szybko Selene. Chciałaby zobaczyć minę Harry’ego, gdyby mu powiedziała, co naprawdę wydarzyło się zeszłego dnia.

Nagle na korytarzu za ich plecami, rozległy się przyspieszone kroki trójki ludzi. Harry i Selene odwrócili się gwałtownie i ujrzeli Hermionę, Rona i Ginny, biegnących w ich kierunku. Oboje zatrzymali się, obserwując trójkę najlepszych przyjaciół Pottera, duszących i ściskających się za żebra.

- Szukamy cię po całym zamku – ruda siostra Weasley’a zwróciła się z wyrzutem do Harry’ego. – Już się baliśmy, że Snape cię dorwał…

Urwała, patrząc ze zdziwieniem i ciekawością na Selene. Harry, pojąwszy iluzję, odezwał się:

- Eee… to jest Elin Hate.

- Nazwisko od razu przedstawia charakter – skomentował natychmiast Ron, ale napotkawszy spojrzenie swojej szlamowatej przyjaciółki, zamilkł.

- Masz coś do mojego nazwiska, Weasley? – spytała wyzywającym tonem Selene. Ron zaczerwienił się po uszy, ale z opresji wybawiła go Hermiona:

- Jeszcze nigdy nie słyszałam takiego nazwiska, przynajmniej w rodzinie czystej krwi czarodziejów.

Selene zrobiła urażoną minę.

- Nic dziwnego, że nie słyszałaś, głupia dziewczyno – warknęła. – Mój ojciec pochodził z Nowego Orleanu. Chyba wiesz, gdzie jest to miasto? A jeśli masz coś do mojego, niewątpliwie czystszego od ciebie statusu krwi, to nie mój problem.

Ta wypowiedź zrobiła na Hermionie wrażenie. Za to odezwał się Harry, przerażony zaistniałą sytuacją:

- Skoro już się poznaliście…

- To ja wrócę do dormitorium – wpadła mu w słowo Selene. – Muszę się pouczyć, żebym nie miała zaległości w Boże Narodzenie.

Odwróciła się i odeszła od tego jakże niepożądanego towarzystwa.

W pokoju wspólnym zastała Dracona, rozmawiającego pospiesznie z Crabbe’em i Goyle’em. Podeszła do nich, nie mając nic ciekawszego do roboty. Kumple Malfoya natychmiast umilkli.

- Spoko, Selene pomaga mi w… tym – uspokoił ich Draco, obejmując córkę Snape’a ramieniem. Selene postanowiła przestać zwracać uwagę na idiotyczne okazywanie czułości przez Malfoya.

- Tak – przyznała beznamiętnie Elin. – To niewątpliwie ciekawe, o czym rozmawiacie, ale czy mogę cię na chwilę prosić, Dracuś?

Malfoy, zaskoczony propozycją Selene, poszedł z nią w bardziej ustronne miejsce. Elin już dawno chciała nawtykać Draconowi po tym, co usłyszała od jego matki. Przyparła go do ściany i wysyczała z groźną miną:

- Albo mi powiedz, dlaczego zaciągnąłeś mnie do łóżka albo inaczej porozmawiamy.

To mówiąc, wyciągnęła różdżkę i przyłożyła jej koniec Malfoyowi do gardła. Ten przyjął swoją obecną sytuację całkiem na luzie.

- Bo mi się podobasz – odparł. – Bo bardzo cię lubię… jest mnóstwo powodów.

- Serio? – zdziwiła się Selene, nieco zbita z tropu. – Kiedy byłam u ciebie w domu, twoja matka mówiła, że jesteś podrywaczem. Byłam następna na twojej liście do zaliczenia?

Przycisnęła mocniej różdżkę do gardła Dracona, dysząc ze złości. Na jej twarzy ponownie zagościł gniew.

- Rozmawiałaś z moją matką? – jęknął Malfoy, łapiąc się za swoje tlenione kudły. – Ona nie ma już krzty honoru… Co ci mówiła?

Selene odsunęła od niego różdżkę.

- Mówiła, że musi zabezpieczać dom przed tłumami rozszalałych dziewcząt – warknęła. – Ty cholerny playboyu.

Ku jej zdumieniu, Malfoy potraktował to jako komplement i uśmiechnął się. Selene jednak nie odwzajemniła uśmiechu. Odwróciła się na pięcie i opuściła pokój wspólny Ślizgonów. Udała się do gabinetu ojca. Dawno z nim nie rozmawiała, pomijając lekcje obrony przed czarną magią.

Snape siedział za swoim biurkiem, czytając książkę. Dla Selene mógłby nawet uprawiać seks z kochanką, jeśli ją posiadał. Przyszła do niego, mając obrany konkretny cel. Ojciec musiał rzucić wszystko, co dotychczas robił i zając się córką. Tak ją wychował. Jeśli mógł, dawał jej wszystko, co chciała. Kochał ją na jakiś swój sposób, aczkolwiek nie okazywał tego i był dla niej surowy.

- Cześć – powitała go oschle Selene. Snape tylko kiwnął głową, nie odrywając wzroku od tekstu książki.

- Tego roku chciałabym wrócić na święta do domu – odezwała się obojętnym tonem Elin, bawiąc się różdżką. – Mam jakieś złe…

Urwała, pochłonięta maltretowaniem różdżki. Snape nie odpowiedział od razu. Nie chciał spełnić tej zachcianki córki. Nie lubił tego mugolskiego domostwa na zaśmieconym osiedlu.

- Niestety, kochana, musimy zostać w Hogwarcie na święta – odrzekł. – Mam zbyt dużo zajęć.

- Wyjdzie na to, że tylko ja zostanę w zamku na święta – stwierdziła Selene z zawiedzioną miną. Snape odłożył książkę i sięgnął po jakiś papier.

- Nie, zostaje też Selwyn i dwójka pierwszoroczniaków: Strauch i Rabies.

- Też mi pocieszenie – mruknęła Selene. Nie miała nic do roboty w dormitorium, w gabinecie ojca, nie miała ochoty na naukę… Mimo to udała się do biblioteki, ot tak, dla zabicia czasu. Miała nadzieję znaleźć tak jakąś nową książkę do czytania. Niestety, szybko tego pożałowała, bo gdy tylko podeszła do jakiejś półki z książkami o tematyce "SMOKI", została napadnięta przez, jak się później okazało, Hermionę. Przez chwilę stała z rozchylonymi ze zdumienia ustami, po czym zmarszczyła groźnie brwi i wyszeptała:

- Miałam nadzieję, że spotkam się z tobą.

Selene uniosła brwi. Nie zrobiła na niej wrażenia ani jej mina ani sama obecność i dramatyczny szept szlamy.

- Istotnie – mruknęła bez zaangażowania i powróciła do przeglądania książek na półce. – Bardzo się z tego cieszę, ale jestem akurat zajęta.

- Nalegam – wysyczała Hermiona przez zęby.

Selene nawet się nie odwróciła, lecz przemówiła tym samym znudzonym głosem:

- Jak na szlamę jesteś wyjątkowo uparta i dumna. To ci nie wyjdzie na dobre, uwierz mi.

- Powiem Harry’emu – oświadczyła Hermiona, którą aż skręcało ze złości. – On nie widzi, jaka jesteś naprawdę.

Selene wyciągnęła jedną książkę i zaczęła ją przeglądać.

- Tak? To jaka jestem? – zapytała.

- Fałszywa. Dwulicowa. Parszywa – Hermiona wyrzucała z siebie poszczególne epitety. – Nie zasługujesz na Harry’ego.

Elin wzruszyła ramionami, nadal przeglądając książkę. Nie przejęła się słowami Hermiony Granger. To tylko słowa. Co ją obchodziło, co ta szlama o niej myślała. Nawet jeśli byłaby to prawda, to tym lepiej. Takich sług potrzebuje Czarny Pan. Oddanych, dwulicowych, bezwzględnych i nieczułych.

- Wiesz, co ja ci powiem? – zwróciła się do Hermiony, patrząc jej prosto w oczy. – Nie tobie osądzać ludzi. Popatrz najpierw na siebie. Ja tej znajomości z Harrym nie zaczęłam. To Harry zrobił pierwszy krok. A teraz daruj, że to mówię, ale szkoda mi marnować oddech na rozmowę z tobą.

Odwróciła się i opuściła bibliotekę, taszcząc książkę pod pachą, którą czytała już co najmniej trzy razy. Nie mogła pojąć, jak ta dziewczyna z mugolskiej rodziny śmiała w taki sposób zwracać się do niej. Nie martwiła się tym, ale zastanawiała się, co Granger powie Potterowi. Z pewnością pozmienia wszystkie fakty. Wyjdzie na to, że to Selene napadła i zwymyślała biedną Hermionę w bibliotece. Jeszcze pewnie powie, że Elin groziła jej różdżką. A głupi Harry uwierzy. Mimo wszystko postanowiła pozwolić rozwijać się zdarzeniom.

*

Dwa dni później, akurat kilka godzin przed wyjazdem uczniów do domu na Boże Narodzenie, Harry podszedł do Selene po posiłku. Wyglądał na zawiedzionego i trochę rozgniewanego.

- Jak mogłaś nakrzyczeć na Hermionę i nazwać ją szlamą? – wybuchnął. Selene tylko uniosła brwi.

- Po pierwsze, to ona mnie zaczepiła – odparła. – A po drugie, nic jej nie powiedziałam.

- Więc dlaczego Hermiona…

- Histeryzuje – przerwała Harry’emu Elin. – Zmyśla, bo mnie nie lubi i chce nas rozdzielić. Chyba mi wierzysz.

Harry objął ją i powiedział:

- Oczywiście.

Elin pocałowała go w policzek.

- Udanych świąt. Ja już spadam, chcę się jeszcze pożegnać z Mary – rzuciła na odchodnym i oddaliła się w stronę lochów. Po drodze do dormitorium dogonił ją Draco Malfoy. Selene zaczęła już mieć dość tego blondyna.

- Już jesteś tak blisko z Potterem, że zaczyna wyglądać to podejrzanie realnie – zagadnął ją.

- Mówiłam ci przecież – warknęła. – Skoro jesteś zazdrosny, to zrób coś Potterowi. Mnie to nie obchodzi. Precz ze szlamami.

To ostatnie zdanie było hasłem do dormitorium. Ściana odskoczyła, ukazując wejście. Selene i Malfoy weszli do salonu Ślizgonów. Nikogo w nim nie było; Ślizgoni nie wrócili jeszcze ze śniadania. Selene usiadła na skórzanej kanapie i wyciągnęła z torby książkę. Malfoy zajął miejsce obok niej. Ujął jej rękę i złożył pocałunek na wierzchu jej dłoni.

- Mogę wiedzieć, co robisz? – zapytała Selene, szukając w swojej książce zagiętego Roga. Draco objął ją w talii i przywarł do jej karku.

- Jesteśmy sami – szepnął. – Moglibyśmy to wykorzystać.

- Masz rację – przyznała Selene. – Moglibyśmy. Ale nie musimy.

Chciała wstać, ale Draco przytrzymał ją. Selene zlękła się trochę siły, z jaką chwycił ją za ramiona. Nachylił się do pocałunku, wpatrując się w utkwione w nim lodowate, czarne oczy.

Malfoy uniósł Selene nad ziemię i zaniósł gdzieś, sama nie wiedziała, gdzie. Wkrótce zorientowała się, że położył ją na jej własnym łóżku w sypialni, którą dzieliła z pięcioma jeszcze lokatorkami. W tej chwili akurat byli w niej zupełnie sami.

Obie jej ręce Draco podniósł nad głowę i chwyciwszy nadgarstki w prawą dłoń, drugą rozdarł jej szatę. Selene nie zaprotestowała, lecz raczej nie spodobał się jej ten sposób zdejmowania z niej ubrania przez Malfoya, który teraz pochylał się nad jej szyją i całował ją z niezwykłą namiętnością. Rozdarł do końca jej szatę, po czym, nie wypuszczając nadgarstków Selene, pozbył się swoich spodni, nadal uważnie przez nią obserwowany.

Draco odrzucił resztę swego odzienia na podłogę i zerknął na ciało Selene. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale Elin nie miała pełnych kształtów dziewczyn, które Malfoy już widział. Selene miała delikatne, artystyczne dłoni o długich palcach, żebra były dość wyraźnie widoczne. Ogólnie była nienaturalnie chuda, jednakże wcale nie przypominała anorektyczki.

Malfoy posiadł ją o wiele brutalniej, niż planował. Wpił w nią łapczywe usta, tłumiąc jej westchnienie. Selene leżała pod nim jak lalka, czekając aż Draco ją poprowadzi. Wcale nie była doświadczona w owych sprawach, toteż nie chciała popełnić jakiegoś błędu. Ograniczyła się więc tylko do objęcia Malfoya w pasie kolanem.

Po krótkiej chwili namiętności, która wydała się im wiecznością, blondyn stoczył się z Elin, dysząc nieznacznie. Tors i twarz lśniły mu od potu w zimnym świetle świec. Selene nie podzielała jego zmęczenia. Wstała z łóżka jakby nigdy nic, owinęła się prześcieradłem i zaczęła szukać innej szaty w kufrze. Gdy się ubrała, usiadła na krześle, wyciągnęła lusterko i zaczęła rozczesywać włosy, co jakiś czas zerkając na leżącego w jej własnym łóżku Malfoya, po połowy przykrytego kołdrą. Nie był to może jej wymarzony widok, ale jej raczej nie przeszkadzał.

- Nie ubierzesz się? – zapytała go, zerkając na zegar. – Do odjazdu Express Hogwart masz jeszcze niecałe pół godziny.

Znów spojrzała w lusterko. Jej twarz nie nosiła żadnego śladu ich miłosnych zapasów, w przeciwieństwie do Malfoya. Ten leżał w pościeli z zaczerwienioną twarzą, zwykle dokładnie przylizane długie platynowe włosy miał w nieładzie dookoła głowy. Za to bladość twarzy Selene nic się nie zmieniła. Oczy pozostały chłodne i wyniosłe, jak zwykle. Wstała i podniosła z podłogi koszulę, którą rzuciła swemu kochankowi ze słowami:

- Pospiesz się.

Draco zaczął, choć niechętnie, ubierać się.

- Czyżbyś troszczyła się o mnie? – spytał.

- Nie – warknęła. – Nie chcę, żebyś się spóźnił na pociąg. Później byłaby to moja wina, jak zwykle.

Draco ubrał się, podszedł do Selene i pocałował ją namiętnie. Nie spodobało się jej to.

- Nie wystarczy ci to, że z łaski swojej poszłam z tobą do łóżka po raz drugi? – zapytała z groźną miną, ale Malfoy dobrze wiedział, że tylko się z nim droczy.

- Nie wystarczy – odparł i musnął ustami jej policzek. – Powtórzymy to jak wrócę.

Mrugnął do niej łobuzersko i opuścił sypialnię dziewczyn. Selene zaczęła się zastanawiać, jak on się tu w ogóle dostał. Przecież chłopcy nie mieli wstępu do pokoju dziewcząt.



~*~



I jak się podoba? Ja jestem z tego rozdziału dumna, szczególnie z końcówki. Gdyby nie "Wampir Armand", byłoby ciężko. Wiem, wiem, znów długo tu nie pisałam, ale sami wiecie, maj, poprawki, egzaminy… Nawet chwilowo zawiesiłam Dark-Love-Riddle, żeby tu nadrobić. Dedykacja dla Claudii :*



Tu trochę się rozpisałam, za to w następnym odcinku nic nie powiem, żeby nie psuć nastroju xD