Następnego
dnia, kiedy Selene usiadła przy stole Ślizgonów, a sowa przyniosła jej „Proroka
Codziennego”, naprzeciwko niej pojawił się Draco Malfoy. Był wściekły i nawet
nie starał się tego ukryć. On również musiał dostać już pocztę. Ich milcząca
rywalizacja stawała się coraz bardziej zażarta.
- Sądzę, że jesteś z
siebie dumna – wysyczał. Jego oczy płonęły żywym ogniem, jednak starał się nie
podnosić głosu, aby nie zwrócić na siebie uwagi innych uczniów.
- Tak się składa, że
jestem, ale dzięki za troskę – mruknęła Selene, rozkładając przed sobą gazetę w
taki sposób, aby móc spokojnie jeść jajecznicę i czytać. Na pierwszej stronie
ogromnymi literami wypisane było:
MASOWA
UCIECZKA OLBRZYMÓW Z GÓR ALP
Selene uśmiechnęła się do
siebie. Po przeczytaniu artykułu doszła do wniosku, że olbrzymy przyłączyły się
do Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać i są już oficjalnie niebezpiecznymi
dla ludzi stworzeniami magicznymi. Radował ją każdy, nawet najmniejszy krok
Czarnego Pana w stronę zwycięstwa nad fanatykami niszczącymi szlachetne rody
czarodziejów czystej krwi.
- A jak ci tam idą… ach,
prace remontowe? – zadrwiła, nie odrywając wzroku od artykułu.
Malfoy nie odpowiedział,
tylko zmarszczył brwi. Jego pewność siebie uleciała z niego, jak z przekłutego
balonika, jednak nie zamierzał dać tego po sobie poznać. Jedyne, co mógł teraz
zrobić, to zmienić temat. Już nawet wiedział, na jaki.
- Nie o tym chciałem
porozmawiać – zaczął.
- A o czym?
- O… o Potterze.
Selene podniosła głowę i
spojrzała na niego, uśmiechając się kpiąco. Jej brwi były uniesione, oczy
błyszczały, a ona sama zastanawiała się przez chwilę, co powinna zrobić. Czy
mogła ryzykować? Malfoy z całą pewnością lękał się Voldemorta, ale jego mania
bycia najlepszym w każdej dziedzinie (oczywiście poza nauką) potrafiła
przezwyciężyć strach. Mógł ją wydać nie tylko przed Wybrańcem, ale i przed
wszystkimi mieszkańcami zamku.
Ale kto mu uwierzy? To jego ojciec był śmierciożercą, co wydało
się zaledwie kilka miesięcy temu. Poza tym nic złego nie mogło jej grozić.
Profesorowi Snape’owi zawsze udawało się wyciągnąć ją z kłopotów, jeśli w nie
wpadła. Dlaczego tym razem miało być inaczej?
- Chodź, to opowiem ci
wszystko – odpowiedziała i pociągnęła Malfoya za ramię. Ten wyszedł ze swoją
ślizgońską towarzyszką z Wielkiej Sali i skierował się w stronę lochów. Elin
bez słowa ruszyła za nim. Wyglądała na bardzo z siebie zadowoloną, kiedy zaczęła
mówić.
- Kiedy już umówiłam się z
Potterem, ten powiedział mi co nieco o planach Zakonu Feniksa. Mogę go teraz
zapytać, o co tylko zechcę. A później przekazać to Czarnemu Panu. Już
powiedziałam mu o kilku sprawach, których ty i twój mały mózg nigdy nie pojmie.
Zatrzymała się tuż obok
płonącej błękitnym, gazowym płomieniem pochodni i wsunęła ręce do kieszeni. Jej
ciemny, chłodny blask padał na jej ziemistą, szczupłą twarz i sprawiał, że
policzki zdawały się być bardziej zapadnięte, a oczy jeszcze bardziej
podkrążone.
- Jestem z siebie
niezwykle dumna – dodała nieco ciszej.
Draco przygryzł wargi i
zmrużył oczy. Był bardzo niezadowolony tym nowym pomysłem Selene, który zresztą
sam jej podsunął. Musiał zaakceptować fakt, że nie tylko on był nowym wybrańcem Czarnego Pana. Dla własnego
dobra powinien tolerować Selene, ponieważ teraz to ona i Snape byli ulubieńcami
Lorda Voldemorta, a Malfoyowie popadli w niełaskę. Jednak nie to bolało go
najbardziej. Dzięki temu, że Elin nie była wcześniej skłócona z Potterem, mogła
wykorzystać teraz swoją kobiecość i faktycznie zrobić z nim to, co się jej
podobało. A tego właśnie pragnął Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać:
informacji o nim.
- Nie musisz tego robić –
mruknął.
- Oczywiście, że nie muszę
– odparła. – Ale chcę. Ten pomysł bardzo spodobał się Czarnemu Panu. Uznał, że
jest świetny, więc dlaczego miałabym z tego rezygnować?
Malfoy wzruszył ramionami.
- Sam nie wiem, ale… może
kiedyś przestaniesz udawać? Nie zastanawiałaś się nad tym? Może nadejdzie kiedyś
taki dzień, że faktycznie zakochasz się w Harrym Potterze. Zdradzisz naszego
pana, zawiedziesz ojca…
Selene parsknęła śmiechem
i pogroziła mu palcem. Wyglądała na szczerze rozbawioną tą dziwną hipotezą
Ślizgona. Teraz nie miała żadnych wątpliwości: był zazdrosny o jej dokonania i
względy, którymi obdarzył ją Lord Voldemort.
- Przejrzałam cię! –
zaśmiała się. – Nie możesz po prostu znieść tego, że dziewczyna jest w czymś od
ciebie lepsza.
Zerknęła teatralnie na nieistniejący
zegarek na nadgarstku i dodała:
- Wybacz, że cię
opuszczam, ale mam kolejną randkę z Potterem.
Pobiegła w stronę ukrytego
za kamienną ścianą dormitorium, by się przebrać. Zabawa z Wybrańcem zaczęła ją
wciągać. Czuła, że wszystko kontroluje i bardzo się jej to spodobało.
Zdominowana przez surowego ojca dziewczyna doskonale czuła się w nowej roli,
którą teraz grała w tym związku. Ubrała zieloną sukienkę do kolana, tym samym
podkreślając swoją przynależność do Domu Węża, uczesała włosy w kok i udała się
w stronę Pokoju Życzeń. Pewność siebie biła z niej jasną, ciepłą aurą, kiedy
kroczyła lekko korytarzem.
Gdy dotarła na miejsce, Harry
Potter już na nią czekał. Powitał ją tymi słowami:
- Pięknie wyglądasz.
Selene uśmiechnęła się
słodko i oboje weszli do Pokoju Życzeń. Tym razem zmienił się w duże
pomieszczenie z kanapą na środku i niewielką szafką w kącie, na której stał
wazon z żółtymi różami. Wszystko było proste, bez choćby odrobiny klasy czy
romantyzmu. Jednak Ślizgonka nie spodziewała się po swoim towarzyszu czegoś
lepszego.
Ten
Potter to nie ma wyobraźni, pomyślała i spoczęła na kanapie,
oczekując na kolejny krok Gryfona.
- Nie chodzisz z Malfoyem,
mam rację? – spytał na jednym oddechu tak szybko, że Selene natychmiast
zrozumiała, ile kosztowało go wydukanie tego pytania. Zaśmiała się cicho, a jej
oczy zapłonęły w półmroku.
- Nie, postanowiłam oddać
mu pewną przysługę. On chce tylko odpocząć od Parkinson, to wszystko – odparła
krótko. – To co powiesz? Jak tam idzie Dumbledore’owi?
Harry nieco zmarkotniał. Był
jednym z tych chłopców, którzy nie kryli się ze swoimi emocjami. Bardzo różnił
się od Dracona, który nie tylko skrywał swoje prawdziwe „ja”, ale i zastępował
go nowym, fałszywym, które potrafiło zwieść nawet najbardziej doświadczonych
oko.
- Dostałaś „Proroka”?
Selene pokiwała głową i
również udała bardzo zasmuconą, jednak co chwilę zerkała kątem oka na swego
towarzysza, aby niczego nie przeoczyć.
- To okropne – westchnęła.
– Uciekły do Sam-Wiesz-Kogo, tak?
Harry przytaknął milcząco.
- Lupin przysłał mi dziś
wiadomość – odpowiedział. Selene uniosła brwi. Serce mocniej zabiło jej w
piersi, jednak musiała natychmiast się opanować, aby Potter nie zauważył jej
podniecenia.
- Lupin? – zdziwiła się. –
Czy to nie ten wilkołak, który uczył nas w trzeciej klasie obrony przed czarną
magią? Snape coś wspominał… Gdzie on teraz jest?
- Próbuje przeciągnąć
wilkołaki na naszą stronę – odrzekł Potter.
Selene odniosła tego dnia
kolejny, wielki sukces.
Wystarczy
krótka sukienka, żeby owinąć sobie faceta wokół palca,
pomyślała i uśmiechnęła się do Harry’ego.
- I jak mu idzie? –
spytała, starając się, by to pytanie zabrzmiało niewinnie.
- Nie wiem tego. To
tajemnica, w końcu praca z wilkołakami to bardzo delikatna sprawa –
odpowiedział.
- Oczywiście.
Przez chwilę milczeli.
Selene chciała zadać
jeszcze tylko jedno pytanie, ale bała się, że tym mogła wszystko zepsuć.
Postanowiła więc poczekać, a skupić się na czymś bardziej ogólnym. Musiała
zacząć się kontrolować. Musiała powstrzymywać nie tylko emocje, ale i ambicje.
Chciałaby dowiedzieć się wszystkiego natychmiast, wycisnąć Harry’ego Pottera
jak gąbkę, wchłonąć to, co wie, a później wyrzucić go, jak zużyte, zniszczone
pióro.
- Skąd wiesz tyle na temat
działań Zakonu? – zapytała, starając się, aby w jej głosie zabrzmiał w miarę szczery
podziw.
Harry wypiął dumnie pierś.
- Teraz mam zajęcia z
Dumbledore’em, a wiesz, jaki on jest. Zawsze coś mimochodem wspomni na ten
temat – odpowiedział i nagle spoważniał. W jego zielonych, jasnych oczach
zamigotał przez chwilę strach. – Ale pamiętaj, to tajemnica.
Selene pokiwała głową.
- Na mnie już czas, muszę
napisać coś na eliksiry dla Slughorna – odezwała się i wstała szybko. Dowiedziała
się wszystkiego, czego chciała, jej misja na dziś została zakończona sukcesem.
- Może spotkamy się jutro?
– zaproponował Gryfon. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko.
- Oczywiście – odparła i
już jej nie było.
Pobiegła do dormitorium
Ślizgonów, by się przebrać w czarną szatę i wybiegła na błonia, skąd miała
zamiar teleportować się do rezydencji państwa Malfoyów. Chciała na bieżąco
przekazywać wszystkie informacje prosto do Czarnego Pana. Jednak w pewnej
chwili poczuła, że ktoś mocno chwyta ją za ramię.
- Tym razem to ci się nie
uda – wycedził Draco.
- I oto mam kolejną cenną
informację dla Czarnego Pana – wydyszała Selene, wyszarpując się ze stalowego
uścisku Ślizgona. – Draco Malfoy utrudnia działanie śmierciożerców. Nie
uważasz, że ta wiadomość może zainteresować Czarnego Pana?
- Nie, Selene… Zaraz!
Możesz mi zaufać! – zawołał za nią, ale ona już odepchnęła go i teleportowała
się do rezydencji Malfoyów. Była rozwścieczona tak, jak nigdy. Nie zapukała,
tylko wkroczyła do holu, tym razem już bez cienia strachu. Była w bojowym
nastroju, którego nie potrafiły stłumić nawet majestatyczne, piękne, malowane
postacie śledzące ją z bogato zdobionych ram.
- Czarny Pan wiedział, że
dziś przyjdziesz – usłyszała chłodny głos Narcyzy Malfoy, która pojawiła się
nagle u szczytu marmurowych schodów.
- Tak? To świetnie, bo mam
dla niego całkiem interesujące informacje – odpowiedziała Elin, a ton jej głosu
był lodowaty jak ściany w lochach Hogwartu.
Podeszła do masywnych
drzwi salonu i podnosiła rękę, by zapukać, ale zanim to uczyniła, usłyszała
łaskawe „proszę”. Posłusznie weszła do środka. Czarny Pan ponownie zbił ją z tropu
i sprawił, że pewność siebie momentalnie uciekła, ustępując miejsca
niepewności.
- Podejdź i opowiedz mi o
wszystkim, czego się dowiedziałaś – polecił jej Voldemort i wskazał krzesło. Snape usiadła i na wstępie zapytała:
- Czy mogłabym wysyłać ci sowy,
panie? Tak byłoby bezpieczniej, bo ktoś
mógłby zacząć coś podejrzewać. Żadna uczennica nie powinna wymykać się ze
szkoły, a zwłaszcza teraz, kiedy ochrona zamku została wzmocniona.
Czarny Pan pokiwał
milcząco głową.
Selene opowiedziała mu
wszystko, czego się dowiedziała. Była najczystszym potokiem słów, które jej
słuchacz z chęcią pochłaniał. Gdy zaś skończyła, spuściła nieco głowę,
czekając, aż Voldemort każe jej odejść. Ale tak się nie stało. Czarny Pan wstał
i zaczął krążyć po pokoju. Słychać było tylko cichy szelest przesuwającej się
po dywanie peleryny.
- A co z Malfoyem? –
spytał.
Elin wzdrygnęła się lekko.
- W jakim sensie? –
wyjąkała.
- Co chcesz przede mną
ukryć, Selene? Może swoje uczucia? A może jakieś informacje?
Selene potrząsnęła przecząco
głową. Ogarnęło ją prawdziwe przerażenie, wydawało jej się, że serce za chwilę
wyskoczy jej z piersi. Na moment straciła dech, jednak w chwili, kiedy go
odzyskała, wykrzyknęła:
- Nie, nic nie chcę przed
tobą ukryć! Panie, wiesz wszystko, co powinieneś wiedzieć! Ja nigdy… Chcę ci
służyć do końca życia i nie mam przed tobą żadnych tajemnic! Możesz mi zaufać…!
Voldemort zatrzymał się,
nie odrywając od twarzy Selene wzroku. Jej strach wywołał w nim lekką,
przyjemną radość i satysfakcję. Dziewczyna bez wątpienia nie miała nad sobą
nikogo poza nim, tak, widział w jej oczach ten sam gorący fanatyzm, którym już
dawno przesiąkło także ciało Bellatriks. Jednak w żadnym wypadku go to nie
raziło, wręcz przeciwnie. Każdy sługa o tak młodzieńczym i szalonym zapale był
na wagę złota. Nie mógł sobie pozwolić na utratę dziewczyny, która stała teraz
z bijącym w piersi sercem i przerażeniem wymalowanym na bladej twarzy,
oczekując na osąd. Przemówił więc:
- Możesz być spokojna, Severus
dobrze cię wychował. Odejdź.
Elin skłoniła się i natychmiast
wykonała rozkaz swego pana. Wciąż była roztrzęsiona po tym, co od niego
usłyszała. Długo jeszcze miała przed oczami te spokojne, szkarłatne oczy
wpatrzone w nią jak w obrazek, kiedy opowiadała o swoim spotkaniu z Wybrańcem. Właśnie
to milczenie zmotywowało ją do dalszego działania.
~*~
To nie koniec, moi drodzy.
Następny rozdział ukaże się już w 2009 roku, niestety… Właśnie kończący się rok
zmobilizował mnie do napisania tego odcinka. Życzę więc udanego Sylwestra,
zabawy do białego rana i radosnego początku Nowego Roku. Zobaczymy się już
niebawem.