30 lipca 2009

Rozdział 19

Nadszedł czas powrotu do Hogwartu. Voldemort wybył gdzieś na resztę świąt, więc Selene nie mogła być świadkiem zemsty na Selwynie. Dostała jednak obietnicę od swego pana, że Eryk zostanie w domu Malfoyów do czasu odbycia kary.
Narcyza wysłała Dracona i Selene do Hogwartu zaraz po śniadaniu.  Jej kominek został na ten dzień podłączony do kominka w gabinecie Snape’a, by Malfoy i Selene mogli bezpiecznie wrócić do szkoły, nie narażeni na ataki Śmierciożerców.
- To jest nie do zniesienia – mruknął Snape, gdy Draco wyszedł z kominka, brudząc całą kamienną podłogę sadzą. Za nim wyskoczyła Selene. – Od rana przybywają Ślizgoni. Selene, zostań na chwilę. A ty możesz już iść, Draco.
Malfoy, który stał w miejscu i przyglądał się Snape’owi, drgnął i z niechętną miną opuścił gabinet wychowawcy. Gdy Snape upewnił się już, że został z córką sam na sam, odezwał się:
- Rozmawiałem ostatnio z naszym panem. Powiedział mi o tobie i Draconie. Nie wiem, czy powinnaś dalej…
- To był tylko krótki romans, tato – przerwała mu Selene. – Nic nie znaczył. Wiem, co jest najważniejsze, poza tym nic nie czuję do Malfoya.
Snape milczał przez chwilę. Zaskoczyła go dojrzała odpowiedź córki. Nagle zauważył, że Selene nie jest już zbuntowaną, małą dziewczynką, ale potrafiącą podejmować dorosłe decyzje kobietą. Poczuł do siebie żal, że Czarny Pan zauważył to wcześniej od niego. Tak był zajęty sobą, że nie zauważył zmian, jakie się dokonały w jego córce.
- A Eryk Selwyn… - zaczął, ale Selene znów mu przerwała:
- To już dawne dzieje. Zapomniałam o tym, więc ty też powinieneś. A teraz mogę już iść?
- Tak, idź lepiej – mruknął Severus, a Elin natychmiast opuściła gabinet ojca. Idąc do dormitorium Slytherinu, w jednym z ciemnych korytarzy lochów, natknęła się na małą dziewczynkę, mniej więcej dwunastoletnią, o dwóch mysich warkoczach i nieco tępawym wyrazie twarzy. Gdy rozpoznała Selenę, w jej dziecięcych, błękitnych oczkach zalśniły łzy.
- A ty co, dostałaś na Gwiazdkę nie tą lalkę, co chciałaś?  Zapytała Elin, kiedy zauważyła, że dziewczynka jest Ślizgonką. Małą pokręciła głową i utkwiła spojrzenie w podłodze.
- ie, ale za to straciłam brata. Przez ciebie – mruknęła. Selene westchnęła ciężko i zatrzymała się przed dziewczynką. Domyśliła się bardzo łatwo, że jest to siostra Selwyna.
- Posłuchaj, to nie jest moja wina, ja mu się do łóżka nie pchałam – powiedziała Selene. – Eryk wykorzystał mnie. I czy chciałam tego czy nie, musiał otrzymać karę…
- Od Czarnego Pana – dokończyła za nią siostra Selwyna. – Tak.
- Jak ci na imię? – zapytała Selene niesamowicie uprzejmym jak na nią tonem.
- Rebeka.
- Więc słuchaj, Becky – zwróciła się do niej Elin. – Mogę ci mówić „Becky”, tak? Ja się o to nie prosiłam, ignorowałam propozycje twojego brata… i teraz też będę ignorować. Ja mam w życiu tylko jedno zadanie. Służyć Czarnemu Panu. I nic tego nie zmieni, bez względu na to, co zrobi Eryk. Nie zainteresuję się nim.
Rebeka pokiwała głową, choć Selene wątpiła, czy ta cokolwiek zrozumiała z jej słów.
- A więc on go zabije, tak? – spytała. W jej głosie Elin usłyszała coś takiego, jakby pogodziła się ze śmiercią żyjącego jeszcze brata.
- Nie wiem – odrzekła Selene. – To zależy od Czarnego Pana. Wiem tylko tyle, że Eryk ma zostać ukarany, a ja mam być tego świadkiem.
Nagle wyraz twarzy Becky zmienił się gwałtownie. Smutek ustąpił miejsca rozpaczy i nadziei, a w oczach ponownie pojawiły się łzy.
- Ty możesz mu pomóc! – zawołała, łapiąc Selenę za rękaw. – Możesz przekonać Czarnego Pana, żeby darował mu życie!
Selene patrzyła niewzruszona na błagającą Rebekę.
- Po co miałabym to robić? – zapytała. – Ostatnią rzeczą, której bym pragnęła, to pomóc człowiekowi, który mnie zgwałcił i nie żałuje tego.
- Żałuje, na pewno bardzo mu żal… - zaczęła Becky. Selene dziwiła się jej. Nigdy nie miała rodzeństwa i nie chciała go mieć, lecz widząc, jak ta mała kocha swego brata, zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście to dobrze być jedynaczką.
- Jeśli Eryk będzie miał zginąć, tak się stanie – odparła Selene. – Czarny Pan nigdy nie posłucha kogoś takiego jak ja…
- Ale on tak cię lubi! – przerwała jej Becky.
- Potrzebuje mnie, to wszystko – powiedziała Elin. – Może uda mi się coś zrobić, ale twój brat poniesie karę. Jest synem jego sługi, a wykorzystał mnie, więc będzie cierpiał tak, jak ja cierpiałam, by zaspokoić jego żałosną potrzebę.
Odwróciła się i odeszła, by już nie rozmawiać z płaczliwą siostrą Selwyna.

Dotarła do dormitorium i rozejrzała się. W salonie było mnóstwo osób, jednak nie wszyscy jeszcze wrócili. Nie było na przykład Kareen, z którą Selene chętnie by porozmawiała. Elin czuła, że ostatnio oddaliły się od siebie. Samotność nie doskwierała jej tak bardzo od dawna. Zwykle lubiła ją, zawsze była odludkiem, choć czasem irytowało ją mówienie do własnej sowy. Kareen często olewała jej problemy, więc nie zwierzała się jej. Na ojca też liczyć nie mogła, więc w końcu polubiła i tą ciszę, która panowała przy rzadkich obiadach, które spędzali razem.
Ktoś zaskoczył ją od tyłu, kładąc rękę na jej ramieniu. Na początku myślała, że to ta mała Becky wróciła, by ją jeszcze trochę ponękać, ale ową osobą okazał się Draco Malfoy.
- Ach, to ty – mruknęła. – Nie mogłeś się powstrzymać, żeby nie podsłuchać, co?
Mina Malfoya była dziwna, jakby dręczyło go coś.
- Tak, i żałuję, że to zrobiłem – odparł. – Dobrze wiedzieć, że to, co nas łączyło, nic dla ciebie nie znaczy. Skoro do mnie nic nie czujesz, mogłaś mi powiedzieć.
- To nie tak, co miałam powiedzieć Snape’owi? – Selene poczuła się dziwnie, tłumacząc się Draconowi, ale wiedziała, że jeśli teraz tego mu nie wyjaśni, to nie zrobi tego nigdy. – Przecież słyszałeś, jak szalał, kiedy mnie pytał. On się boi, że mogę zawalić to zadanie…
- Ale nie zaprzeczysz – przerwał jej Malfoy – że nasz, jak powiedziałaś, krótki romans już się skończył. I że nic do mnie nie czujesz.
Selene przygryzła wargi.
- To nie jest takie proste, nie rozumiesz, że jeśli będziesz przejmował się mną, a zaniedbasz swoją misję, on się zabije i nie będziesz już w stanie przejmować się czymkolwiek, bo będziesz trupem! – krzyknęła Selene. – Tak, nasz romans się skoczył, bo nie chcę cię odrywać od zadania. Jeżeli się powiedzie, Czarny Pan wyniesie cię ponad nas wszystkich. To jest warte takiego awansu.
- Wiesz, ty po prostu chcesz mnie tak spławić – mruknął Malfoy, w ogóle nie przekonany przez Elin. – Gdybyś była choć trochę dojrzała, przyznałabyś to.
- Przykro mi, że tak myślisz – powiedziała Selene i odeszła do sypialni dziewczyn. Miała nadzieję, że tam spotka Kareen. W końcu nawet tak nieczuła dziewczyna jak córka Snape’a potrzebuje się czasem wygadać.

Kareen nie wróciła ani po obiedzie, ani po kolacji. Selene nie miała już ochoty na rozmowę z nią. Stwierdziła, że jest dziwna. Wszyscy wrócili w tą sobotę do zamku, tylko nie ona. Selene chciała odpocząć od tych wszystkich uczniów, hałasujących w pokoju wspólnym, od Dracona, dziwnie się jej przyglądającego i Becky, co chwilę nękającą ją o łaskę dla swojego brata. Ubrała czarny płaszcz i wyszła z zamku. Śnieg iskrzył się od odbijanego światła świec w domku Hagrida. Selene szybkim krokiem ruszyła w stronę Zakazanego Lasu. Kiedy minęła pierwsze drzewa, poczuła się bezpiecznie. Wyciągnęła różdżkę, mruknęła „Lumos” i weszła w głąb puszczy. Szła przed siebie, dobrze pamiętała drogę, choć nie była tu już dawno. 

W końcu dotarła na miejsce. Polanka wyglądała trochę mrocznie w słabym, surowym świetle różdżki, ziemię pokrywał nieskalany śnieg, a powierzchnię źródełka porastał lód. Selene usiadła przy nim, jak niegdyś, nie zważając na zimno i śnieg. Pierwsze, co jej przyszło do głowy, to Kareen. Niebo było całkiem czarne, a jej nie było. Mogła zostać porwana, albo bardzo chora… Było wiele możliwości, których Elin nie chciała roztrząsać.

Selene westchnęła głęboko. Czuła ból głowy, który nieznacznie łagodziło zimne powietrze. Jej kłopoty nie były kłopotami nastolatki, lecz niemalże osoby dorosłej. Zadanie dla Czarnego Pana, którym powinien przejmować się Draco Malfoy, a nie ona, Eryk Selwyn, za którego obiecała się wstawić… życie człowieka znajdowało się w jej rękach. Czuła się jak na wojnie, gdzie celowała pistoletem w skroń człowieka, który zdradził jej oddział. Wahała się. Strzelić, czy może darować mu życie? Wybór należał do niej. A kiedy już zdecyduje, musi wyruszyć na zwiady. Zakon Feniksa znajdował się tak daleko, a jednak Selene widziała jego poczynania jak przez szybę.

Ukryła twarz w dłoniach. Dłużej nie mogła już znieść tej odpowiedzialności, a nie miała osoby, której powierzyła by wszystkie zgryzoty swego serca. Z jej piersi wyrwał się zduszony płacz, jej łzy były łzami żołnierza, nie mogącego znieść już trudów wojny. Była pionkiem, który nawet nie chciał tej bitwy. Czy polegnie w walce, czy też przeżyje, o tym zdecyduje sam jej pan, który zdaje się panować nawet nad gwiazdami, układającymi się w los tego małego, zakurzonego pionka.
Selene zwykle sobie powtarzała, że musi być silna, jak żołnierz na wojnie. Żołnierze nie płaczą, gdy ich coś boli, ale czasami nawet oni muszą pozwolić sobie na kilka łez, tak rzadkich i cennych, że można by je łapać do kryształowych flakoników. Później żołnierz może powrócić do walki, z lekkim sercem i świeżą głowę, lecz świadom swojego przeznaczenia.

~*~


Rozdział wyszedł troszku melancholijny, zwłaszcza pod koniec. Teraz chyba widzicie sens tego szablony. A trzymałam go właśnie dla tego odcinka. Mam nadzieję, że się podobał. Dedykacja dla Cam. :* 

20 komentarzy:

  1. ~całkiem inna
    30 lipca 2009 o 10:07

    1!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~całkiem inna
    30 lipca 2009 o 10:20

    Ja nie wiem jak ty możesz tak wspaniale pisać i to nie tylko na tym jednym blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 lipca 2009 o 10:23
      Może to talent… ale nie piszę aż tak wspaiale, co prawda, przychodzi mi to bez trudu, ale popełniam błędy, jak każdy xD

      Usuń
  3. ~Evera
    30 lipca 2009 o 11:25

    Rozdział świetny, tak przyjemnie mi się go czytało. Poruszyłaś bardzo ważny temat: pozory. One jak widzę odgrywają większą rolę w życiu Selene. Może tylko mi się tak wydaje, ale jest wiele rzeczy, które chciałaby z pewnością przeżyć inaczej, a jedyne, czego się trzyma to dobra posługa Czarnemu Panu. I to jej się chwali. Na miejscu Selene nie przejmowałabym się jakimś tam Erykiem. Powinien otrzymać karę, na jaką zasłużył. Niech wie, że kobieta nie jest narzędziem, który można wykorzystać i odłożyć na miejsce. Nie zwracałabym też uwagi na jego siostrę, na jej miejscu wstydziłabym się brata, który upadł tak nisko dla chwili przyjemności. No i nie powiem, ale czasami współczuję Selene: podporządkowała swoje życie jednej osobie… Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 lipca 2009 o 11:33
      Ładnie to opisałaś i zgadzam się z Tobą xD Eryka tam bździć, Malfoyem też się nie przejmować, tym bardziej też siostrą Selwyna… ale może podpożądkowanie swojego życia Voldemortowi ją… kręci? xD

      Usuń
  4. ~Lilly
    30 lipca 2009 o 11:32

    3

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Olka
    30 lipca 2009 o 13:36

    Fajny rozdział.Eryk musi ponieść karę za to co zrobił,Selene nie powinna go bronić……przynajmniej ja tak uważam.Czekam na nową notkę.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 lipca 2009 o 17:09
      Tak, tak postąpiłaby Ślizgonka xD

      Usuń
  6. ~Claudia
    30 lipca 2009 o 20:37

    Zgadzam się że nie należy ustępować siostrzyczce Eryka. Jako rodzieństwo muszą być do siebie podobni. Więc jestem za tym by ją też „utemperwać”. Tak na wszelki wypadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 lipca 2009 o 20:48
      Wiesz, to bardzo dobry pomysł… xD

      Usuń
  7. lustrzana@poczta.onet.pl
    2 sierpnia 2009 o 00:02

    Ah, dziękuję za dedykację. Rozdział naprawdę mi się podobał, szczególnie końcówka. Cóż, smutny los i tyle.[Cam.]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 sierpnia 2009 o 20:39
      Smutny, nie każdemu się w życiu poszczęści xD

      Usuń
  8. ~carmen37
    2 sierpnia 2009 o 23:08

    mam tylko nadzieje, że selene nie ocali eryka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 sierpnia 2009 o 23:13
      Jak go ocali, to będzie dopiero zabawa… xD

      Usuń
  9. natalka1211@poczta.onet.pl
    3 sierpnia 2009 o 01:39

    Nie wiem, jak można pisać o „złej” dziewczynie w taki sposób, że wydaje się być kimś naprawdę wyjątkowym. Ale ty, najwyraźniej, to wiesz, bo mnie twoje opowiadanie urzeka:) Niezwykła trafność tytułu i doskonała fabuła. Po prostu genialnie!Polecę ten rozdział onetowi, bo mnie urzekłaś(:Pozdrawiam,Kaliope;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2009 o 08:10
      Dziękuję xD Cóż, złe osoby są czasem bardziej wyjątkowe, niż dobre, bo jeśli dobra osoba zrobi coś szlachetnego, to jest normalka, a jeżeli zła osoba zrobi dobry uczynek, to jest… nieprawdopodobne, że tak się wyrażę xD No i zawsze sądziłam, że czarne charaktery mają więcej osobowości od tych dobrych i szlachetnych xD Nie będę już tłumaczyć, dlaczego, bo to chyba oczywiste xD złe osoby są inne, a dobre to wszystkie takie same xD

      Usuń
  10. ~elizabeth
    6 sierpnia 2009 o 21:39

    a więc jak obiecałam dopiero co wrocilam z mazur mam sporo zaległości więc ostrzegam kopmentarz będzie krótki.notka bardzo mi sie podobała do ostatniej literki trzemała w napieciu :)eryk musi ponieść karę! to co zrobił jest niewybaczalne!pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 7 sierpnia 2009 o 08:52
      Spoko, ważne, że czytasz xD

      Usuń