28 grudnia 2009

Rozdział 30

Zeszła na dół kilka minut później, już ubrana i uczesana. Usiadła przy stole i zajęła się smarowaniem masłem kromki chleba.
- Dlaczego nic nie mówisz? – spytała Charity.
- Bo nie muszę – mruknęła.
- A mnie się zdaje, że powinnaś się wytłumaczyć – odrzekła wzburzonym tonem blondynka. – To, co zastałam na górze…
- To nie twoja sprawa – przerwała jej ze złością Selene, przewracając przez przypadek cukiernicę. – Nie mów mi, że ty też nie robisz tego z moim ojcem. A jeśli już o nim mowa, to gdzie jest? Obiecał, że będzie dziś w domu.
- Poszedł na Pokątną dokupić pergamin – odparła Charity. – I nie myśl, że mu o tym nie powiem.
- Mów sobie – Selene wzruszyła tylko ramionami. – Szczerze, to mało mnie obchodzi, co zrobisz, a czego nie zrobisz.
Wepchnęła całą kanapkę do ust, popiła herbatą i wróciła do swojego pokoju.

Siedziała w nim krótko, jakieś pół godziny, może więcej. Najpierw było trzaśnięcie drzwiami wejściowymi, później wylewne powitanie Charity, jej słowa i cisza.
Pierwsze, co Selene usłyszała, to głośne przekleństwo, blondynkę, próbującą uspokoić Snape’a i jej energiczne kroki na schodach.

Tym razem Charity nie pukała. Weszła bezceremonialnie do pokoju, jakby była u siebie.
- Ojciec wzywa cię do siebie – oświadczyła.
- Pukaj – warknęła Selene, kołysząc się na dwóch nogach krzesła.
- Nie kołysz się, bo zniszczysz krzesło i się przewrócisz – upomniała ją natychmiast tonem złej matki blondynka. – Zdejmij te buciory z biurka. I nie będę pukać, to też mój dom.
- A dokładasz się do czynszu? – spytała najspokojniej w świecie Elin, nadal kołysząc się w najlepsze na krześle. – No właśnie.
- Twój ojciec chce z tobą rozmawiać – powtórzyła Charity, oddychając głęboko, żeby nie wybuchnąć.
- Skoro tak, niech tu przyjdzie – stwierdziła czarnowłosa. – Poza tym, gdybyś przestała wtrącać się w nieswoje sprawy, jak ci poradziłam, tata by się nie denerwował. Wychodzi na to, że to wszystko twoja wina. Ale zapłacisz mi za to, możesz mi wierzyć.
Wstała i minęła Charity, nie mieszkając przy tym brutalnie potrącić jej ramieniem.
Zeszła na dół, oparła się niedbale o poręcz schodów i wsunęła ręce do kieszeni.
- Co chciałeś? – spytała.
Strzeliła z gumy do życia, co miało być oznaką pogardy i kompletnego braku szacunku. Żyła na skroni Snape’a zapulsowała gwałtowniej.
- Mam już dość tego twojego ciągłego buntu – zaczął, groźnie marszcząc brwi.
- Możesz mieć – Selene wzruszyła ramionami.
Severus westchnął zniecierpliwiony.
- Charity powiedziała dopiero co, że przyłapała Malfoya w twoim łóżku – rzekł. – To prawda?
- No – parsknęła śmiechem. – Na pewno nie tego starego, Lucjusz Malfoy mnie nie interesuje.
- Ale Draco tak.
- Bynajmniej.
Snape zawołał Charity, która tej rozmowie przysłuchiwała się ze szczytu schodów.

Kiedy pojawiła się u jego boku, zaczął na nowo:
- Słuchajcie mnie teraz. Mam dość pośredniczenia między wami. Dojdziecie do porozumienia tu i teraz. Przeproście się, ale najpierw chcę usłyszeć, co każdej leży na sercu.
- Nie przeproszę jej – odezwała się natychmiast Selene. – Nie mam za co. To wy jesteście winni, durni rodzice.
Skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała w inną stronę.
Mistrz Eliksirów skłonił córkę, by wymieniła to, co się jej nie podoba w Charity. Elin z radością na to przystała. Zaczęła wyliczać.
Wścibstwo… donosicielstwo… irytujące zachowanie…

- W czym to się objawia? – zapytał Snape.
- To konfidentka! – krzyknęła Selene, wskazując na nią oskarżycielsko palcem. – Cały czas nic, tylko węszy, jak pies, jakby prowadziła jakieś indywidualne śledztwo! Zaczynam czuć się tu jak w więzieniu, jestem pod ciągłym nadzorem!
- No, przyznam… - zaczęła cicho Charity. – Za bardzo się rządziłam, przepraszam. Ale to wszystko dla twojego dobra.
Severus spojrzał surowym wzrokiem na córkę.
- Ja mam jej tylko jedno do powiedzenia – przemówiła Elin i pokazała, co o niej myśli środkowym palcem.
Chciała odejść, mówiąc, że nie ma ochoty na rozmowę ze starymi zgredami.
- Ale porozmawiamy – rozkazał Snape.
Chwycił córkę za ramiona, posadził na fotelu, a sam z Charity usiadł na kanapie naprzeciwko niej.
Selene oparła buty o brzeg stołu, ale ani Severus, ani jego dziewczyna nie zwrócili na to uwagi. Nie chcieli dolewać oliwy do ognia.

- To był błąd, że nie porozmawiałem z tobą na wiele tematów – zaczął spokojnie Mistrz Eliksirów. – Mogę teraz to zrobić.
- Nie ma potrzeby – stwierdziła Selene. – Draco już mnie „oświecił”. Jest świetnym nauczycielem, zwłaszcza w praktyce.
Parsknęła drwiącym śmiechem, nie dlatego, że było to śmieszne, lecz chciała po prostu jeszcze bardziej wkurzyć ojca, co niewątpliwie się jej udało.

- Nie wolno ci tego robić – oświadczył Snape. – To niebezpieczne. Rodzeństwa nie chcesz mieć, ale blisko jesteś od posiadania własnego dziecka.
- Jestem prawie dorosła, mogę robić, co tylko zechcę – odparła Elin. – Za dwa tygodnie mam urodziny.
- Ale póki co jesteś pod moją opieką – warknął Snape.
Selene nie chciała więcej tego słuchać. Wstała, rzuciła w stronę ojca jakieś przekleństwo i wyszła z domu, trzaskając drzwiami.

Poszła do Kareen. Jej dom był o wiele ładniejszy, wyglądał na zamożniejszy, a ogród był bardzo zadbany. Trawa chorobliwie dokładnie przycięta zawsze rozśmieszała Elin, kiedy odwiedzała przyjaciółkę.
Zapukała i oparła się o ścianę, czekając na jakąś reakcję domowników.

Otworzyła jej Dulcia. Wyglądała na bardzo zabieganą.
- Ach, to ty – wydyszała. – Wchodź.
Selene weszła. Dulcia pospiesznie zaczęła zapinać swój czerwony płaszcz. Czarnowłosa wbiegła po schodach na pierwsze piętro, gdzie mieścił się między innymi pokój jej przyjaciółki.

Kareen siedziała na łóżku i stukała różdżką w drewniane radio. Podniosła głowę, żeby uśmiechem przywitać Selene.
- Wyglądasz na wkurzoną – zauważyła.
Elin opadła na krzesło z ciężkim westchnieniem.
- Głupia suka – wycedziła. – Wszystko wygadała ojcu. I ten teraz chce bawić się w kochającego rodzica, interesującego się swoim dzieckiem.
Zrobiła głupią minę.
- Wie, że spałaś z Malfoyem?
- Wie – mruknęła. – Ale najgorsze jest, że dowiedział się od tej swojej narzeczonej od siedmiu boleści. Dziś rano wpakowała się do mojego pokoju, jakby nigdy nic. No i zastała Dracona w łóżku obok mnie. Powiedziała, że ojciec dowie się o wszystkim. I się dowiedział. Bóg raczy wiedzieć, jakich głupot mu naopowiadała…  
Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zanim choćby otworzyła usta, poczuła palący ból na lewym przedramieniu, więc wydobył się w nich jedynie cichy jęk.
- Wybacz, wzywa mnie do siebie – wycedziła przez zaciśnięte zęby, gdyż ból nie chciał ustąpić. Zaczęła się czuć, jakby sparzyło ją tysiąc pokrzyw w to jedyne miejsce na przedramieniu.
Wstała, ruszyła w stronę drzwi, a Kareen odprowadziła ją wzrokiem.
- Jak wrócisz, wyślij mi sowę – zawołała, ale Selene nie odpowiedziała już nic.

Na korytarzu teleportowała się, ściskając wciąż lewe przedramię. Ból minął dopiero z chwilą, kiedy jej stopy dotknęły marmurowej posadzki.
Elin podeszła do drzwi salonu, wyciągnęła różdżkę, zapukała, a gdy usłyszała zgodę, weszła do środka.
Voldemort stał w kącie. Salon był pusty, nie licząc drobnych mebli, stojących pod ścianami. Zniknął za to ogromny, zawsze wypolerowany na błysk stół i dębowe krzesła. I nie było Nagini.

- Widzę, że jesteś przygotowana – rzekł Czarny Pan, wychodząc na środek pokoju.
Selene również podeszła. Zauważyła, że nie płonie ogień w kominku. Zastanawiała się czasami, dlaczego Voldemort przesiaduje tu z palącym się ogniem. Może taki z niego gorący facet? Jak na razie wyglądał tylko na gościa w gorącej wodzie kąpanego.

- Ostatnio uczyłem cię poprawnie rzucać zaklęcie Imperiusa – zaczął. – Przejdźmy teraz do drugiego w kolejności zaklęcia niewybaczalnego. Mianowicie do Cruciatusa.
- Nawet nie zamierzam próbować tego na tobie, panie, więc nie proś – odpowiedziała natychmiast Elin.
Voldemort tylko uśmiechnął się, a właściwie wykrzywił swoje cienkie wargi w pobłażliwym grymasie.
- Ależ nie – rzekł spokojnie. – Nie. Mamy do tego specjalnego więźnia.
Uniósł różdżkę, a spod wysokiego sufitu coś spadło. Był to Eryk Selwyn, całkiem spętany linami. Lord jednym machnięciem swojego magicznego patyka usunął je, tak że Selwyn upadł na podłogę.
- Torturowałam go – odezwała się Selene. – Potrafię to robić.
Voldemort zaśmiał się drwiąco.
- Nie, nie potrafisz – odparł. – Może i znasz zaklęcie, może i ono zadziała, ale samych tortur nigdy nikomu nie ofiarowałaś. On musi poczuć to całym ciałem, żebyś stała się dla niego panem. Musi zwariować z tego bólu.

Selene słuchała słów swego pana ze skupieniem i najwyższą uwagą. A kiedy dał jej znak, uniosła różdżkę i wypowiedziała formułkę.
Wrzaski Selwyna wypełniły cały pokój. Piękny, kryształowy żyrandol  zdawał się drżeć pod wpływem tych krzyków.

W końcu Elin opuściła różdżkę. Voldemort w milczeniu ocenił jej wysiłek, niczym jakiś egzaminator na SUMACH.
- Obserwowałem cię tam, w lochu – powiedział w końcu. – Dużo było w tobie ignorancji, rzekłbym nawet, że litości również.
Selene aż się skrzywiła z oburzenia.
- Nigdy nie czułam do niego litości! – krzyknęła. – No, chyba że z powodu jego żałosnego zachowania. Pewnie, skoro nie można samemu oczarować dziewczyny, to trzeba ją sobie samemu wziąć, czy ona chce, czy nie. To jest czyn, nad którym można się politować.
Podeszła do zakrwawionego, spoconego i szlochającego z bólu Selwyna i kopnęła go w przypływie narastającej złości i nienawiści.

Lord Voldemort przyglądał się temu bez słowa.
- Mądra odpowiedź – odezwał się w końcu. – Ale powiedz mi. Dziś w ogóle jesteś jakaś wzburzona. Dlaczego.
Selene zawahała się. Nie wiedziała, czy powinna rozmawiać z Czarnym Panem o swoich prywatnych sprawach. Czy to wypada.
- Ta głupia Charity nic, tylko by się rządziła – przemogła się w końcu. – Ona sobie z ciebie drwi, panie. Nie rozumie, jak służba u ciebie może być dla mnie tak ważna.
Voldemort patrzył na nią uważnie. Minęło trochę czasu, zanim raczył odpowiedzieć:
- To wiele znaczy w twoich ustach.
Selene wymamrotała jakieś podziękowanie. Zastanawiała się przez chwilę, jak Bellatrix przyjęłaby takie słowa od swojego pana.
- Na pewno by się popłakała – odezwał się Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, jak zwykle czytając jej w myślach. – Ona jest szalona, to wariatka. Jak ty. Ale tacy Śmierciożercy są najbardziej użyteczni, najbardziej skuteczni i najbardziej oddani. A przecież przysięgi małżeńskiej mi nie składali.
Elin uśmiechnęła się tylko, bo nie wiedziała, czy wolno się jej roześmiać. Voldemort wskazał na Selwyna różdżką i dodał:
- Zabij go. Miej to już za sobą.

Selene powoli podniosła swoją różdżkę, patrząc na Eryka jak sroka w kość. Już otwierała usta, już czuła, jak śmiertelne zaklęcie rozbrzmiewa w jej magicznej broni…
Wtedy przypomniała się jej błagalna twarz tej dziewczynki, Becky, siostry Eryka. Jej rozpaczliwe błaganie rozbrzmiało jej w uszach.
- Nie zrobię tego – westchnęła. – Niech on już się stąd wynosi, niech zniknie z mojego życia.
- Więc zabij go! – Czarny Pan niespodziewanie stracił cierpliwość.
- Nie, to Śmierciożerca, nie zabiję „swojego” – upierała się Elin.
- Dobrze więc – odrzekł wzburzony. – Pozwolę mu odejść, ale tylko ze względu na ciebie. Następnym razem, kiedy cię wezwę, popracujemy nad dyscypliną. A teraz wyjdź. I ty też, Selwyn.
Jednym machnięciem różdżki otworzył z trzaskiem na oścież drzwi. Selene ukłoniła się nisko i szybkim krokiem opuściła salon.

W holu zobaczyła Lucjusza Malfoya, stojącego pod drzwiami jednego z pokoi na parterze i przysłuchującego się czemuś uważnie. On również ją zauważył, ale nic sobie z tego nie zrobił. Po prostu dalej stał i gapił się w te drzwi.
- Eee… mogę w czymś pomóc? – zapytała go, myśląc, czy może Lucjusz zapomniał, jak wchodzi się do pokoju.
- Uspokój moją żonę – mruknął.
Selene również przyłożyła ucho do drzwi. Z pokoju dobiegały krzyki rozwścieczonej Narcyzy:
- Czy ty sobie wyobrażasz, co ja przeżywałam?! Uciekasz z domu. Nie wracasz na noc. Przychodzisz dopiero rano!
- Mamo, daj już spokój, jestem prawie dorosły – dobiegła ją odpowiedź Dracona.
- Od dziś masz mi mówić, dokąd wychodzisz, gdzie idziesz i kiedy wracasz. W przeciwnym razie obetnę ci kieszonkowe,
Usłyszała cichy jęk młodego Malfoya.
- No więc – dodała Narcyza. – Gdzie to się było wczoraj i co się robiło?
- Było się u Selene – brzmiała buntownicza odpowiedź. – A co się robiło, to do domysłów pozostawiam tobie.
Narcyza krzyknęła głośno „NIE!”, a Draco, na przekór matce, zawołał „TAK!”.
- I po sekrecie – stwierdziła Selene.

~*~

Cóż. Wygląda na to, że jest to ostatni rozdział w 2009 roku. Dlatego chcę Wam wszystkim życzyć udanego sylwestra, litrów szampana (takiego dla dzieci oczywiście) i szczęśliwego Nowego Roku.

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Pisałam go w zeszycie do za dwadzieścia pierwsza w nocy. Dobra, ja spadam teraz do sklepu na zakupy kupić spodnie. A dedykacja dla… dla Was wszystkich xD 

42 komentarze:

  1. ~wiki-pedia
    28 grudnia 2009 o 12:43

    Hahahah pierwsza xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ~wiki-pedia
    28 grudnia 2009 o 12:58

    Ta rozmowa Narcyzy z Draco była booooska.!!!! Oooo Snapeowi (eeeee, nie wiem jak to się pisze) zachciało się rozmów z dzieckiem…mmm… warte uwagi xDSelene, nie ładnie… trza słuchać Czarnego Pana … xD

    OdpowiedzUsuń
  3. ~wiki-pedia
    28 grudnia 2009 o 13:06

    oooo fajnt szablon ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 grudnia 2009 o 13:14
      No, chociaż jedna doceniła moją ciężką pracę xD

      Usuń
  4. ~kada113
    28 grudnia 2009 o 17:12

    Heh… Szablon zmieniłaś. Mi osobiście jakoś się dziwnie kojarzy ale to pomińmy. Rozdział świetny, a najlepsza rozmowa ze Snapem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 grudnia 2009 o 09:16
      Szablon Ci się dziwnie kojarzy? Z czym? xD

      Usuń
  5. ~carmen37
    28 grudnia 2009 o 17:18

    lol miałam trochę do nadrobienia xS al ei tak super. mam nadzieję, że Selene dalej będzie grała na nosie Charity. (dobrze napisałam?) i dzięki za dedykację xS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 grudnia 2009 o 09:36
      Będzie grać, a co myślisz, że po prostu pójdzie skruszona i ją przeprosi? xD

      Usuń
  6. ~Olka
    28 grudnia 2009 o 17:38

    Fajny rozdział i ładny szablon……”nie wolno ci tego robić,to niebiezpieczne”…..popieram Snape’a,ma rację.Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 grudnia 2009 o 09:41
      A ja nie popieram. Popieram Selene. Ona jest prawie dorosła, niech robi, co che xD

      Usuń
  7. ~alice.
    28 grudnia 2009 o 19:59

    oj, Frozen.. ja też doceniam twoją „ciężką” pracę. xD Zachwyciłam się tym nowym szablonem. xDCo jak co, ale najlepsza była rozmowa MOJEGO Draco i Narcyzy. xD : „NIE!”, „TAK!” i koniec. ;ddJeszcze trochę, to pomogę Selene i trzasnę Charity tak, że będzie błagała o crucio. xDRozdział, bosski. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 grudnia 2009 o 09:45
      Tylko o Crucio? Mam tak długie paznokcie, że jakbym nimi po tablicy przejechała, to byście ogłuchli. O taką karę będzie błagać xD

      Usuń
    2. ~alice.
      29 grudnia 2009 o 10:54

      dobra, To ja pożyczę twoje paznokcie. xD ;-*

      Usuń
    3. 29 grudnia 2009 o 11:03
      Nie nosze tipsów xD Mam prawdziwe xD Musiałabyś je wyrwać z palców xD

      Usuń
    4. ~alice.
      29 grudnia 2009 o 11:11

      Po co wyrywać? xD Obetnę Ci trochę ręki i po sprawie. xDOh! Oczywiście, potem ją z powrotem s szyję. ; ) ;p

      Usuń
    5. 29 grudnia 2009 o 11:28
      Ooo nie, nienawidzę obcinać paznokci. Nie obcinalam chyba od wakacji xD

      Usuń
    6. ~alice.
      29 grudnia 2009 o 11:59

      a ja myślałam, że jesteś koleżeńska! xD i co? i co? myliłam się. xD Teraz muszę iść do sklepu i kupić sztuczne! xD

      Usuń
    7. 29 grudnia 2009 o 12:19
      I prawidłowo xD Nie prowadzę kliniki pt. „Darmowe prawdziwe paznokcie do wynajęcia” xD

      Usuń
    8. ~alice.
      29 grudnia 2009 o 12:46

      Jejku, od razu darmową. xD Zapłaciłabym Ci tą złotówkę. xD

      Usuń
    9. 29 grudnia 2009 o 18:19
      Jaka Ty hojna jesteś xD Jak Harpagon ze „Skąpca” xD

      Usuń
    10. ~alice.
      29 grudnia 2009 o 18:36

      Pewnie, że hojna. xD

      Usuń
  8. andziaa131@buziaczek.pl
    28 grudnia 2009 o 21:01

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział {corka-ciemnego-zla} Pt.: „Mój Dracula” ~Eles.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Monsmornia
    28 grudnia 2009 o 21:57

    Haha!Boskie aczkolwiek słowo „bynajmniej” jest tak naprawdę zaprzeczeniem.Oh, nie zabiła go ,szkoda.Na jej miejscu zafundowała bym mu długą i bolesną śmierć.No cóż.Bardzo podoba mi się sposób w jaki przedstawiasz w swych opowiadaniach Voldka.On u Ciebie jest taki…ludzki.Ach ,on jest moim ulubionym bohaterem z HP.Życzę wszystkim udanego sylwestra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 grudnia 2009 o 09:46
      Moim też, pokonał nawet Syriusza w tej „walce”, chociaż na prawdę, ze śmiercią Łapy nigdy przenigdy się nie pogodzę, dlatego go ożywiłam xD

      Usuń
  10. ~Liz Schmitt
    29 grudnia 2009 o 21:17

    Fajny szablon. A notka w porządku, szczera była Selene jak zwykle. I DLACZEGO CHARITY MA PALCE?! Wg mnie już nie powinna ich mieć, ale to Twoja inwencja twórcza xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 grudnia 2009 o 09:16
      Odrosły jej xD

      Usuń
    2. ~Liz Schmitt
      31 grudnia 2009 o 19:09

      O w.. nie powiem co. Odrosły? To źle, bardzo źle. A ja w tej chwili demaskuję Pelidę xD.

      Usuń
    3. 31 grudnia 2009 o 19:22
      Czay mary były i odrosły xD

      Usuń
    4. ~Liz Schmitt
      31 grudnia 2009 o 22:54

      No to głupio. Ja chcę jej palców w szkatułce. Tak, wiem, chcieć to sobie mogę. Może kiedyś trafią tam…

      Usuń
    5. 31 grudnia 2009 o 23:51
      Hehe, to tak jak pani Frau we włatcach móch szukała palców angeliki xD

      Usuń
    6. kroliki505@vp.pl
      1 stycznia 2010 o 15:01

      O tym nic nie wiem. Liz Schmitt

      Usuń
    7. 1 stycznia 2010 o 19:36
      Nowy odcinek xD

      Usuń
    8. ~Liz Schmitt
      5 stycznia 2010 o 17:21

      Nie wi(e)działam xD.

      Usuń
  11. ~Eles.
    30 grudnia 2009 o 15:50

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział {maudit}

    OdpowiedzUsuń
  12. andziaa131@buziaczek.pl
    2 stycznia 2010 o 20:14

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział {corka-ciemnego-zla} Pt.: ‚Historia nieśmiertelnego” ~Eles.

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Mascara
    2 stycznia 2010 o 22:08

    Ciekawie piszesz, więc jestem ciekawa czy zajrzysz: http://www.my-magic-book.blog.onet.pl. Mam świadomość, ze to coś na kształt SPAMu, ale myślę że mnie przez to nie zignorujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 stycznia 2010 o 11:01
      Eee… wiesz co? Nie masz racji. Zignoruję go.

      Usuń
  14. ~Mascara
    3 stycznia 2010 o 13:45

    ~*** to twój podpis? {my-magic-book}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 stycznia 2010 o 21:23
      Nie, mój podpis to Frozenka. Zresztą, skąd myślałaś, że niby mój. Przeczytałam ten komentarz… Co to jest to Witch? Nie widziałam Twojego bloga nigdy w życiu, więc skąd pomysł, że ja Ci ten koemntarz zostawiłam? Ech, śmieszne.

      Usuń
  15. ~Mascara
    3 stycznia 2010 o 22:31

    Jeśli tak to ok…

    OdpowiedzUsuń