Wróciła do domu zaledwie pół godziny później. Nie miała
pojęcia, co robić. Nie wiedziała, czy dalej będzie się mogła kształcić, czy
może jednak trafi do Azkabanu. Jej i Draconowi udało się w miarę
niepostrzeżenie wymknąć z zamku przez szafkę dwukierunkową, a później
deportować ze sklepu Borgina i Burkesa. Kiedy weszli do domu Selene, zastali
Charity siedzącą przy stole w kuchni, pijącą piąty kubek kawy i z bardzo
zdenerwowaną miną. Była nadal w stroju dziennym, wyglądała na zmęczoną, jakby
całą noc czuwała, a pod oczami miała ciemne podkowy. Kiedy ujrzała Selene i
Dracona, zerwała się z krzesła, przy okazji przewracając kubek z resztką zimnej
kawy.
- No i co? – zapytała, ale po ich minach wywnioskowała,
że nie mają najlepszych wieści.
Selene opadła na pierwsze wolne krzesło i westchnęła
ciężko. Teraz, kiedy miała ją poinformować o tak strasznym wydarzeniu,
przestała na tę chwilę czuć do niej tak straszną niechęć.
- Ojciec został zabity – odpowiedziała głosem suchym
jak trzask pułapki na myszy. – I w ogóle wszystko jest nie tak, przegraliśmy,
Czarny Pan nie żyje… To znaczy wyglądał tak. W noc, kiedy zginęli Potterowie
też niby umarł, a przecież wrócił. Ja wierzę, że on powróci. Może za pół wieku
albo sto lat, ale wróci.
Znów ciężko westchnęła i oparła policzek o blat stołu.
Charity wydała z siebie jakiś dziwny odgłos, po czym ukryła twarz w dłoniach i
rozpłakała się. Elin i Draco wymienili znaczące spojrzenia.
Przy drzwiach rozległy się jakieś hałasy, jakby ktoś do
nich się dobijał. Selene zesztywniała. Pierwszą myśl, na jaką wpadła, to
aurorzy. Szybko wstała, pobiegła do salonu i wyciągnęła różdżkę, gotowa do
odparcia ataku. Drzwi się otworzyły. Z ręki Ślizgonki wyśliznęła się różdżka i
upadła na podłogę.
- Tato! – zawołała i rzuciła się mu na szyję.
Snape entuzjastycznie objął córkę, choć zachwiał się
lekko i musiał się podeprzeć o drzwi, żeby nie upaść.
So salonu, zwabieni podejrzanymi hałasami, wpadli
Malfoy i Charity. Kiedy ta druga zobaczyła Snape’a, odepchnęła Selene na bok i
rzuciła się mu w ramiona.
- Selene mówiła, że nie żyjesz – wybełkotała blondynka.
- Czarny Pan przyniósł mi taką wiadomość – wtrąciła się
Elin. – On zawsze ma rację.
Mistrz Eliksirów zawahał się i puścił Charity.
- Tak. A co do niego… Wszystko już wiem – rzekł. – Ale
nie przejmuj się. Czarny Pan już nie raz zaskakiwał nas swoimi sztuczkami. Znów
powróci, żeby uśmiercić Pottera.
Selene nic nie odpowiedziała, ale mu nie uwierzyła.
Sama wyczuła, że nie miał pulsu, poza tym większość Śmierciożerców została
wyłapana i zamknięta niezwłocznie w Azkabanie. Z tego, co widziała, udało się
uciec tylko Yaxleyowi, Lestrange’om, rodzeństwu Carrowów i rodzicom Dracona.
Glizdogon gdzieś zniknął, pewnie zmienił się w szczura i uciekł, by resztę
życia spędzić jako potępiony wygnaniec, nie ujawniający swojej prawdziwej
tożsamości albo żyjąc pod postacią szczura, by w końcu zginąć od trutki na
szczury lub spod pazurów jakiegoś drapieżnika. W gardle ją ścisnęło, kiedy
pomyślała o Kareen. Nie zobaczyła jej ani w Zakazanym Lesie, ani w Hogwarcie podczas
bitwy.
Wstała z kanapy, na którą opadła, kiedy Charity ją
odepchnęła od Severusa i pochyliła się, żeby podnieść różdżkę, którą upuściła.
Była siódma rano, słońce było już wysoko.
- Idę spać – mruknęła.
Ledwo zrobiła krok w kierunku schodów, kolejna osoba
wpadła do domu. Kareen była strasznie zadyszana, ale chwyciła Selene w objęcia
z takim impetem, że prawie zwaliła ją z nóg.
- Co tu robisz? – wydyszała Elin, ledwo łapiąc
powietrze. – Gdzie ty byłaś?
- Nie walczyłam, stchórzyłam – wyznała Kareen, a głos
jej zadrżał. – Ale wiem już wszystko, naprawdę, nie mam pojęcia, co wszyscy
zrobimy.
Kilka samotnych łez popłynęło jej po twarzy. Naprawdę
podziwiała Selene za to, że tak spokojnie to wszystko znosi. Wszyscy wiedzieli,
kim jest, co robiła i po czyjej jest stronie. Poczuła, że ukrywając swoją
tajemnicę, nie będzie mogła dłużej spokojnie żyć.
*
Wakacje minęły w oparach spokoju, jednak Selene
denerwowała się, co stanie się po jej powrocie do Hogwartu. Owszem, otrzymała list
ze szkoły, jakby nic się nie stało, ale ta niezwykła uprzejmość wydała się jej
zbyt podejrzana. Wsparcia ze strony Ślizgonów mogła być pewna, ale nie
ukrywała, że bała się spotkania z uczniami z innych domów, zwłaszcza Gryfonów. Dzień
przed wyruszeniem do szkoły otrzymała też list od nowej dyrektorki Hogwartu,
profesor McGonagall, w którym pisała, że otrzyma specjalną opiekę i wsparcie ze
względu na jej jeszcze nienarodzone dziecko. W ogóle to wszystko zaczęło się
toczyć niesamowicie dobrze dla Selene i jej rodziny. Jej ojciec znalazł nową
pracę w irlandzkiej Magnitude School na stanowisku nauczyciela obrony przed
czarną magią. Za to między Elin i Charity układało się już o wiele lepiej, nie
kłóciły się już tak często i prawie zawsze mogły ze sobą wytrzymać w jednym
pokoju.
W pierwszy dzień września, kiedy o jedenastej czerwony
parowóz odjechał ze stacji, Selene i Kareen zaczęły szukać wolnego przedziału.
Draco dogonił je, kiedy już siedziały w pustym przedziale przy końcu pociągu i
rozmawiały przyciszonymi głosami.
- Widziałem Pottera – oświadczył, siadając obok Selene.
– Siedzi ze swoimi koleżkami i dowcipkuje.
Objął Ślizgonkę, pocałował ją w policzek i położył rękę
na dość dużym brzuchu Elin. Ciąża raczej jej nie służyła, przynajmniej w jego
mniemaniu. Dziewczyna nie tyła, jak większość ciężarnych pań, wręcz przeciwnie,
ręce miała jeszcze chudsze, niż zwykle, na co nie narzekała. W jej opinii
wolała być chuda jak kościotrup, niż gruba jak baleron.
- Urodzisz w grudniu, tak? – zapytał. – Musimy coś
wymyśleć, żeby McGonagall cię zwolniła na kilka dni.
- Dostałam list – oznajmiła bardzo cicho Selene,
patrząc w okno. - McGonagall oświadczyła, że otrzymam jakieś specjalne „łaski”.
Ale boję się, że…
Nie dokończyła zdania, bo do przedziału wszedł jakiś
nieproszony gość… Był to Harry Potter. Bez przyjaciół, znajomych, był sam.
Skrzyżował ręce na piersiach i omiótł wzrokiem pomieszczenie. Atmosfera
natychmiast się zagęściła.
- Czego u chcesz? – zapytała wyzywającym tonem Selene,
mrużąc oczy.
- Porozmawiać – oświadczył krótko Potter.
- Wydaje mi się, że już ci wszystko wyjaśniłam –
odpowiedziała. – Jedyne, co do ciebie czułam, to obrzydzenie. Chcę skończyć tę
znajomość, rozumiesz? Gardzę tobą, gardzę Dumbledore’em i tym całym pokręconym
Zakonem. Mam gdzieś, że mi to wszystko wybaczyłeś, gdybym mogła, zabiłabym cię,
ale wiem, że Czarny Pan sam chciał to zrobić. On powróci, Potter, a ja pierwsza
do niego wrócę, a kiedy skończę szkołę, będę go szukać aż do skutku.
Umilkła, dysząc ciężko. Oczy lśniły jej jak w gorączce.
Draco ujął jej rękę, żeby trochę ją uspokoić.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że jeśli miałabyś wrogów
w Gryfonach, wiedz, że ja nie mam do ciebie nic – mruknął Harry. – Nadal coś do
ciebie czuję…
Malfoy skinął sztywno głową.
- Świetnie. A teraz wynocha – warknął.
Potter już zbierał się do wyjścia, kiedy Kareen go
zatrzymała.
- Zawsze byłeś przekonany o „świętości” swojego ojca
chrzestnego, Syriusza Blacka – zaczęła. – Ale muszę cię nieprzyjemnie zmartwić,
że Black był mężem mojej matki, a co za tym idzie, moim ojcem. Nazywam się
Kareen Black, tak dla twojej wiadomości. Chciałam ci zepsuć ten dzień, teraz
możesz już iść.
Wstała i wypchnęła go z przedziału całkowicie
oszołomionego. Kiedy usiadła na miejscy, cała trójka wybuchnęła śmiechem. Było
to o wiele zabawniejsze od uświadamiania Pansy Parkinson, że nie ma już szans u
Dracona. Ten rok szkolny, mimo że już ostatni, nie zapowiadał się jednak tak
źle.
*
Selene nie musiała specjalnie zwalniać się ze szkoły,
żeby urodzić. Pociągiem wróciła razem z innymi, którzy postanowili spędzić
ferie świąteczne w domu, do Londynu, skąd natychmiast pojechała do szpitala
Świętego Munga. Trochę się denerwowała, choć z tego, co opowiadała jej Charity,
która urodziła dziesiątego października synka Juliusa*, nie miała się czego
bać.
- To stresujące – mruknęła, rozglądając się po sali.
Leżało tu jeszcze cztery ciężarne,
dwudziestokilkuletnie kobiety, które z uwagą przyglądały się Elin i to nie dla
tego, że była Śmierciożercą, ale dla tego, że nie skończyła jeszcze szkoły. Mimo
że była tu już pięć dni, nadal nie mogła się przyzwyczaić do tych dziewczyn.
- Wiem, ale nie martw się, jeszcze tylko kilka dni i
wrócisz do domu – powiedział Snape, który wrócił na Boże Narodzenie z Irlandii.
W swojej nowej szkole nie był innym nauczycielem, niż w
Hogwarcie. Uczniowie panicznie bali się go; w klasie, kiedy tylko się pojawiał,
panowała głucha cisza.
Wychylił się do przodu, żeby poprawić córce poduszki.
Selene zobaczyła podłużną, jasną bliznę na jego szyi.
- Co to jest? – zapytała. – Pierwszy ram ją widzę.
Snape automatycznie sięgnął ręką do blizny.
- Ach, to – mruknął, trochę zmieszany. – Wtedy, kiedy
wszyscy myśleli, że nie żyję, ugryzło mnie coś jadowitego, akromantula chyba.
Byliśmy z Czarnym Panem pod Wrzeszczącą Chatą, załatwić nasze sprawy i to się
na mnie rzuciło. Byłbym już martwy, gdyby nie bezoar. Zawsze mam go przy sobie.
Uśmiechnął się krzywo. Nie miał żalu do Czarnego Pana o
to, co zrobił albo raczej chciał zrobić, on już po prostu taki był. Ale wolał
nie uświadamiać Selene. Zresztą, nie było nawet na to czasu, bo przyszła
uzdrowicielka i zarządziła koniec odwiedzin.
- Przyjdziemy jutro – obiecał Draco, całując Ślizgonkę
w policzek na pożegnanie.
Następnego dnia rano, kiedy przyszli odwiedzić Elin,
dowiedzieli się, że Selene została przeniesiona do innej sali, co oznaczało, że
nadszedł dla niej czas rozwiązania. Uzdrowiciel zaprowadził ich pod porodówkę,
wszedł do środka i zatrzasnął im drzwi przed nosem. Nie minęła nawet minuta, a
usłyszeli kobiece wrzaski i przekleństwa.
- Skąd ona zna takie słowa? – spytał Malfoya Snape, ale
ten tylko wzruszył ramionami.
Cały poród nie trwał długo. Dwadzieścia minut później z
pokoju wyszedł uzdrowiciel. W jednej ręce trzymał różdżkę, na twarzy błyszczały
mu kropelki potu.
- Gratuluję, ma pan bardzo zdrowego syna – zwrócił się
do Snape’a, chwycił jego dłoń i potrząsnął nią entuzjastycznie.
Severus wymienił oburzone spojrzenia z Draconem, po
czym wyrwał rękę z uścisku uzdrowiciela.
- Co pan… - warknął. – Jestem ojcem Selene, to jest
jego dziecko.
Popchnął lekko Malfoya w stronę sali, a uzdrowiciel
trochę się zmieszał.
- Tak, tak powiedziałem – mruknął, nie patrząc na
nikogo. – Zapraszam pojedynczo. O, i proszę nie siedzieć długo.
Pierwszy, rzecz jasna, wszedł Draco. Elin leżała na
łóżku pod ścianą, po środku małego pomieszczenia. Wyglądała na zmęczoną, czarne
włosy, mocno potargane, przyklejone miała do policzków. Kiedy zobaczyła
Malfoya, uśmiechnęła się lekko. W ramionach trzymała małe zawiniątko,
poruszające się nieznacznie. Draco podszedł do niej i usiadł na wolnym krześle.
- Uzdrowicie wziął twojego ojca za mnie – odezwał się
cicho. – Jak się czujesz?
- Dobrze. Wiesz, że masz syna?
- Tak.
Selene odchyliła trochę koc. Dziecko miało szeroko
otwarte oczy i przyglądało się teraz Malfoyowi, który pochylił się nad
zawiniątkiem. Faktycznie, był to chłopiec, z czystymi, szaroniebieskimi oczami
i małą kępką bardzo jasnych blond włosów.
- Jest bardzo do ciebie podobny – zauważyła Selene.
- Pewnie mamy dobre geny – mruknął tleniony i wyciągnął
rękę, żeby delikatnie pogłaskać małego po główce.
Przez chwilę milczeli, przyglądając się dziecku. Do
zakończenia roku szkolnego zostało jeszcze dużo czasu, a przed nimi były
jeszcze owutemy. Starali się nie myśleć, co będzie dalej. Nie chcieli, by
ponure myśli przeszkodziły lub zamąciły jakoś tę szczęśliwą chwilę.
- Jak damy mu na imię? – zapytał Malfoy.
Selene przez chwilę zastanawiała się, patrząc z
rozczuleniem na syna.
- Scorpius* – zaproponowała i zerknęła na Dracona.
Skądś znała to imię, ale nie wiedziała, skąd. Tleniony pokiwał głową i
powiedział:
- A na drugie Hyperion, po moim pradziadku.
Elin wzruszyła ramionami. Draco nigdy jej nie wspominał
o swoim pradziadku, dlatego nie wiedziała, czym takim zasłynął, by teraz ich
syn nosił jego imię. Mimo to zgodziła się, była zbyt zmęczona, żeby się kłócić
lub dłużej konwersować na ten temat. Oparła się o poduszki, bo plecy już ją
bolały od ciągłego pochylania się.
- Chcesz go potrzymać? – spytała.
Draco nic nie odpowiedział, tylko wziął od Selene syna,
bardzo ostrożnie i delikatnie, jakby był ze szkła. Trzymał go bardzo sztywno i
nienaturalnie, więc po chwili oddał go Elin, by go nie upuścić. Mimo że nigdy
nie trzymała na rękach tak małego dziecka, skądś wiedziała, jak powinna to
robić.
- Możesz pójść teraz po mojego ojca i Charity? Jestem
zmęczona i chciałabym odpocząć, ale się obrażą, jeśli im powiem, że nie chcę
ich widzieć.
Malfoy wstał, pochylił się, żeby pocałować ją w usta i
wyszedł. Snape pojawił się tu sekundę później. Towarzyszyła mu Charity i jakaś
pulchna uzdrowicielka o wyrazie twarzy bardzo podobnym do McGonagall.
- Muszę przenieść pańską córkę do innej sali – zwróciła
się do Snape’a. – Dlatego proszę się streszczać.
Mistrz Eliksirów, trochę oburzony chłodnymi słowami
uzdrowicielki, usiadł na krześle dopiero co opuszczonym przez Malfoya. Charity
opadła na stołek obok niego.
- Daliśmy mu na imię Scorpius Hyperion – oznajmiła
Selene, głaszcząc jednym palcem czubek głowy syka.
- Scorpius? – powtórzył Snape i zmarszczył czoło. – Tak
miał na imię dziadek Kasandry, wiedziałaś o tym?
- No, teraz już wiem. To imię siedziało mi gdzieś w
głowie – oświadczyła Elin. Wyciągnęła malucha w stronę ojca, a ten wziął go z o
wiele większą precyzją niż Draco, ale również miał dziwie sztywne ramiona.
Uzdrowicielka machnęła różdżką, a łóżko Selene uniosło
się w powietrze i poszybowało w stronę drzwi. W ten sposób Elin dostała się do
sali, w której przebywała już wcześniej.
- Prawdę mówiąc, jestem zaskoczony, że Kareen cię nie
odwiedziła – odezwał się Snape, kiedy Selene leżała już w swoim łóżku.
- Była tu dziś rano, jeszcze przed wami, ale jej ciotka
jest chora, więc musiała wracać – wyjaśniła Ślizgonka, biorąc od ojca
Scorpiusa. On chyba z ulgą pozbył się wnuka. – Wyjeżdża do Australii, wróci za
jakieś trzy dni.
Zapanowało milczenie, które po pięciu minutach zostało
przerwane przez Mistrza Eliksirów.
- Zastanawiałem się nad powrotem do Hogwartu – rzekł. –
Ministerstwo Magii przydzieliło nijakiego Debby’ego Moore’a na stanowisko
nauczyciela obrony przed czarną magią, z tego, co wiem, McGonagall nie bardzo
to odpowiada.
Scorpius zaczął płakać i wymachiwać zaciśniętymi
piąstkami. Selene rozejrzała się dookoła z przerażeniem. Nie miała pojęcia, co
zrobić, żeby dziecko przestało płakać.
- Widzisz? Nawet jemu to się nie podoba – zwróciła się
do ojca. – Proszę pani, może tu pani przyjść? Hej, ja go, do cholery, uciszyć?
Gruba, surowa uzdrowicielka, która mierzyła właśnie
ciśnienie innej ciężarnej kobiecie, odwróciła się i podeszła energicznym
krokiem do łóżka Elin.
- Jest głodny, nakarm go – wyjaśniła, ale widząc
niepewność na twarzy Selene, dodała: - Mogę co pokazać, jak to zrobić, jeśli
chcesz.
Rozpięła pierwszy guzik od nocnej koszuli pacjentki,
ale ona uderzyła ją lekko w dłoń, dając do zrozumienia, by cofnęła rękę i już
sobie poszła.
- Dam sobie radę, dzięki – mruknęła. – Musicie się tak
gapić?
Snape i Draco wymienili ponure spojrzenia. Mieli
nadzieję, że Selene choć trochę uciszy swój gorący temperament, kiedy już
zostanie matką, ale nic z tych rzeczy. Ślizgonka przystawiła Scorpiusa do
piersi, czując się bardzo głupio, ale dziecko przynajmniej przestało płakać. Łypnęła
po kolei na każdego spode łba.
- McGonagall uważa cię za mordercę – pociągnęła temat,
kiedy uzdrowicielka już sobie poszła. – Jeśli w ogóle zechce z tobą rozmawiać,
to będzie sukces.
Snape jakby trochę się zmieszał.
- Bo widzisz, całe to morderstwo Dumbledore’a było
przez niego już dawno zaplanowane – rzekł. – Rok temu założył zaklęty pierścień
i ledwo uszedł z życiem. Udało mi się klątwę zamknąć w jego ręce, zanim
całkowicie rozprzestrzeniło się po ciele. Ale został mu tylko rok życia. Więc
kazał mi zabić siebie, kiedy mi da znak.
Zapadała cisza. Wszyscy wpatrywali się w niego szeroko
otwartymi oczami.
- Już się ciesz, że McGonagall ci uwierzy – oświadczyła
Elin. – Jak ją przekonasz?
Tu nagle Severus się uśmiechnął.
- Pokażę jej wspomnienie – odparł. – A jeśli nadal nie
uwierzy, cóż. Porozmawia z portretem Dumbledore’a.
~*~
Pomyślałam sobie, żeby dodać jeszcze jeden rozdział
przed epilogiem, więc do końca jeszcze trzy posty. Z tego jestem bardzo
zadowolona, choć jest trochę długi. Rzeczywiście, trochę różu w szarym życiu
Selene się przyda. W „bohaterach” zrobiłam nowe postacie, z myślą już o epilogu
i dodałam trochę danych u wszystkich innych, więc zapraszam do przeczytania, bo
wyjaśniam tam wiele spraw, których tutaj nie napisała. No i też opisałam pod
niektórymi bohaterami stosunki Pottera i Selene oraz ich dzieci xD Dedykacja
dla wszystkich, którzy przeczytali xD
* Pod tymi dwoma gwiazdkami są linki do bohaterów,
gdzie opisani są ci dwaj nowi bohaterowie.
~Rozalia
OdpowiedzUsuń26 lipca 2010 o 13:40
Pierwsza? boze pierwszy raz:D notka mi sie podoba fajnie ze Selena nie zmieniła się po porodzie, czekam na epilog
~Rozalia
OdpowiedzUsuń26 lipca 2010 o 13:40
Pierwsza? boze pierwszy raz:D notka mi sie podoba fajnie ze Selena nie zmieniła się po porodzie, czekam na epilog
26 lipca 2010 o 13:53
UsuńOoo, gratuluję xD Selene jest za wredna, żeby jakoś głębiej przejąć się tym, że ma dziecko xD
~Nadine
OdpowiedzUsuń26 lipca 2010 o 14:35
Umarłam!Ze śmiechu! xDDDTekst, że Severus jest ojcem Scurpiusa zwalił mnie z nóg. xD Jesteś świetna, Frozen. xD Dobrze, że Severus przeżył, wiedziałam od początku, że go nie zabijesz. Dracuś jest tatusiem! Jak Severus zdzierży swoje nowe pokrewieństwo z Malfoyami? xDZarąbiaszczy odcinek. xD
26 lipca 2010 o 14:51
UsuńHmmm, on lubi Malfoyów, gorzej, jak Malfoyowie zniosą pokrewieństwo z nim xD I mieszkanie z Selene pod jednym dachem xD
~Rozalia
OdpowiedzUsuń26 lipca 2010 o 15:06
Z charakterem Seleny mieszkanie pos jednym dachem będzie bardzo zabawne
26 lipca 2010 o 15:11
UsuńSelene, nie Seleny. No, albo bardzo wkurzające, wątpię, by Narcyzę bawiły riposty wybranki jego syna xD
~Lady Malfoyka ; *
OdpowiedzUsuń26 lipca 2010 o 16:05
Cieszę się, że Snape przeżył ; p . Rozdział świetny ; ) Fajnie, że Selene nie zmieniła się po porodzie ; d . Czekam na NN pozdrawiam ; )
26 lipca 2010 o 22:18
UsuńAno, wszyscy się cieszą, wiem, że uwielbiacie Snape’a xD
~Olka
OdpowiedzUsuń26 lipca 2010 o 17:48
Faktycznie będzie to szczęśliwa rodzinka.Draco pewnie jest bardzo dumny z tego że jest ojcem………….Pozdrawiam.
26 lipca 2010 o 22:19
UsuńNo, i jeszcze ma syna, potomka rodu Malfoyów… jest w niebo wzięty xD
Pinnacle
OdpowiedzUsuń26 lipca 2010 o 21:19
Dziękuję za dedykację! XD To dobrze, że jeszcze napiszesz te ostatnie rozdziały, bo póki co czuję się ‚nienasycona’ xD Bardzo fajne imię dla synka Selene XDD takie oryginalne xDD co do Snape’a to bardzo dziwne, że „zmartwychwstał” xD ajj… o głupotach już myślę… Czekam na cedeka ;D Chocoladowa
26 lipca 2010 o 22:20
UsuńNo, nawet śmierci nie było, a Ty już o „zmartwychwstaniu” xD A to imię to Rowling wymyśliła xD Selenie już drugie dziecko na bohaterach zrobiłam, nazywa się Laura xD Ale o niej dopiero w epilogu wspomnę xD
Pinnacle
Usuń27 lipca 2010 o 00:19
Wiem, że Rowling wymyśliła to imię – dlatego się „śmieję”, że „oryginalne” Xd Miło, że będzie jeszcze jedno dzieciątko! A nie może być ich jeszcze trójka? Ja chcę duuuuużąąąą famillllięęę! XD
27 lipca 2010 o 09:57
UsuńJeśli zdecyduję się oszczędzić Sophie, to ona będzie mieć dużą rodzinę xD No i jeszcze jest dlr, a Voldek jest płodny, zwarty i gotowy xD
Pinnacle
Usuń31 lipca 2010 o 14:35
Taaa… xDD kiedy następny rozdział ? ;))
31 lipca 2010 o 14:39
UsuńEeee… teraz xD Muszę tylko opublikować xD
~J.
OdpowiedzUsuń27 lipca 2010 o 13:50
Chociaż jestem na Twoim blogu pierwszy raz i natrafiłam na post, który ma numer 50, jestem bardzo zadowolona, iż mogłam to przeczytać. Naprawdę łądnie jak i pomysłowo. i-am-lily.blog.onet.pl
27 lipca 2010 o 15:13
UsuńNo, ostatnie rozdziały są zawsze najlepsze. Jakoś tak pod koniec opowiadania człowiek bardziej się stara xD Tak samo jak i na początku xD
~Allelek
OdpowiedzUsuń27 lipca 2010 o 20:46
o matulu ! Powiem ci iż kocham to opowiadanie, kocham Selene kocham wszystkich tych super bohaterów ! Hmm i jakoś nic nie przychodzi mi do głowy aby jeszcze cos napisać wiec jeszcze raz kocham twoje opowiadanie ! ;*
~Allelek
Usuń27 lipca 2010 o 20:51
aaa, i jeszcze zapomnialam wspomniec o szablonie XD Zdjecie w nagłówku jest CUDOWNE !
28 lipca 2010 o 08:32
UsuńZostał jeszcze jeden rozdział, bardzo długi, i epilog xD
~Allelek
Usuń28 lipca 2010 o 16:16
Jea ! To ja się już doczekać nie mogę tego bardzo długiego rozdziału ! *-*
28 lipca 2010 o 17:16
UsuńNo, właśnie kończę opisywać pewną ważną scenę, jeszcze muszę coś o Severusie napisać xD
~Allelek
Usuń28 lipca 2010 o 23:31
możesz tam wspomnieć że go kocham miłością nieskończona XD
29 lipca 2010 o 09:23
UsuńHahaha, nie, będzie coś o ślubie jego i Charity xD
~Allelek
Usuń30 lipca 2010 o 17:00
I Selene bedzie płakać ze szczescia na nim XD
30 lipca 2010 o 18:18
UsuńTaaa, jasne. Chyba z żalu xD
~alice.
OdpowiedzUsuń28 lipca 2010 o 00:00
Nie było mnie troszeczkę, a tu takie zmiany! Najpierw Snape umiera, potem odżywa, a teraz Selene urodziła syna, a w dodatku Potter ze swoją zgrają zabija Voldemorta! ;D Skłamałabym jakbym napisała, że wiedziałam, że zginie. Tak naprawdę, cały czas myślałam, że to właśnie Voldemort zabije Harry’ego.Choć Charity nie lubię, cieszę się, że żyje z Selene już odrobinę lepiej. Rozdział bardzo dobry. ;);*
28 lipca 2010 o 08:29
UsuńHej, podaj mi swoje gg, na scp też o tym napisałam, bo gdzieś je zgubiłam xD No, strasznie było mi żal zabijać Voldemorta, dlatego nie rozwaliłam mu horkruksów, więc będzie mógł powrócić. A nie zapominaj, że Bellatriks jest na wolności, szuka swojego pana xD
Jen
OdpowiedzUsuń28 lipca 2010 o 17:11
A więc tak – bloga przeczytałam całego (pfff, dużo tego xD) i… zakochałam się w historii Selene. dlatego raczej ciężko mi będzie czytać epilog.Dlaczego, pytam dlaczego uśmierciłaś Voldemorta? Przecież, no… on był taki.. słodki xD i fajny. Nie mógł sobie jeszcze pożyć do bitwy o Hogwart?Poza tym robisz cudowne szablony, wiesz? Podziwiam Cię, bo sama kiedyś też coś kombinowałam z grafiką ale raczej nic z tego nie wyszło.[cien-przepasci]
28 lipca 2010 o 17:25
UsuńAha, hmmm, więc to Ty miałaś kiedyś bloga o adresie „siostrzenica voldemorta”, mogę powiedzieć, że poczułam się urażona, bo sama mam bloga o adresie „siostrzenica czarnego pana” i to dłużej od Ciebie, więc pomyślałam, że się „zainspirowałaś” nim, ale cóż. Stwierdziłam, że skoro córek Voldka jest tak dużo, to i siostrzenic może być kilka. Rzeczywiście, szkoda, że trafiłaś na Selene Snape tak późno, ale zakładam po tym blogu coś nowego, żebym miała czym zapełnić pustkę xD No, bitwy w 7 klasie nie będzie, a Voldemort przecież wcale nie umarł. Poczekaj do ostatniego rozdziału xD
Jen
Usuń28 lipca 2010 o 17:30
Nie wiem, dlaczego poczułaś się urażona, skoro ja nawet nie wiedziała o istnieniu twojego bloga, kiedy wpadłam na pomysł mojego opowiadania. Uwierz mi, naprawde nic z Ciebie nie splagiatowałam ;)A zresztą teraz piszę coś zupełnie innego.
28 lipca 2010 o 21:37
UsuńTak, wiem, zauważyłam, że blogi się znacznie różnią, ale nie przejmuj się, ja już po prostu taka jestem, uczulona na każde choćby minimalne podobieństwo, nawet w adresach.
~Potterworld
OdpowiedzUsuń28 lipca 2010 o 19:42
Pragnę zaprosić Cię na forum rpg, które osadzone jest w realiach Harrego Pottera. Zostaniesz na nim pełnoletnim czarodziejem, wybierzesz zawód (do wyboru m.in praca w Ministerstwie Magii, gracz quidditcha, przyrodnik, dziennikarz i wiele innych) i poznasz miłych ludzi. Nie czekaj! Pomóż nam rozwinąć fabułę! http://www.potterworld.wxv.pl
~Caitlin
OdpowiedzUsuń4 sierpnia 2010 o 09:00
Przeczytałam zaległe rozdziały :)No nie, wszystko nie wyszło Czarnemu Panu! Nawet Snape’a nie zabił… Ech. Szkoda, że już niedługo kończysz. Potter jej przebaczył… No tak, przecież to Bohater xDHah.Pozdrawiam ;*